Wczoraj wieczorem gdańska policja zatrzymała Dariusza Michalczewskiego. Funkcjonariuszy wezwała jego żona Barbara, która powiadomiła policję o przemocy domowej. Wkrótce okazało się, że przy "Dariuszu M." znaleziono też kokainę.
Do szczegółów zdarzenia dotarła trójmiejska Gazeta Wyborcza. Jak podają dziennikarze, podczas zatrzymania Michalczewskiego, jego żona miała zgłosić, że... znęcał się nad nią od 2009 roku!
_**Jak się dowiedzieliśmy, w trakcie policyjnej interwencji, żona Michalczewskiego zawiadomiła także "o fizycznym i psychicznym znęcaniu się w okresie od 2009 roku do chwili obecnej"**_ - pisze Wyborcza. Godzinę później gazecie "Fakt" powiedziała jednak, że... "w naszym małżeństwie jest wszystko w porządku, nic się nie stało".
Te słowa, jak komentuje sam adwokat Michalczewskiego, miały paść "pod wpływem emocji". Żona boksera podobno już ich żałuje:
Pani Barbara stoi murem za swoim mężem, bardzo go wspiera, nie ma mowy o żadnej przemocy - mówi adwokat Jacek Rochowicz. To emocje, teraz tych słów żałuje. W mojej ocenie jeszcze w czwartek pan Dariusz wróci do domu. Pani Barbara nie złożyła dotąd oficjalnego zawiadomienia i nie ma nawet takiego zamiaru. Dlaczego? Bo nie ma powodu, ani przyczyny, dla których powinna to zrobić. Tak to już jest, że w nerwach mówimy różne rzeczy, a potem tego żałujemy.
Adwokat zastrzega też sprytnie, że woreczek z kokainą znaleziony w ich domu "nie musiał należeć do niego". Prawnik broni boksera, tłumacząc, że dookoła niego "jest szereg fanów boksu niekoniecznie żyjących zgodnie z prawem":
Wokół pana Dariusza jest szereg fanów boksu, zarówno ludzi znanych i lubianych, jak i tych, którzy są zainteresowani sportem, ale niekoniecznie żyją zgodnie z prawem. Tacy ludzie także bywają w domu państwa Michalczewskich, więc mogło się zdarzyć, że ktoś zażył narkotyk, a potem porzucił woreczek - dodaje Rochowicz.
Czy sławny bokser okaże się damskim bokserem? Szkoda trochę kolejnego "autorytetu".
Przypomnijmy, jak chwalił się udanym związkiem: Michalczewski chwali się, ile wydaje na żonę: "Zegarek Cartiera kosztuje 250 tysięcy, TOREBKA 160 TYSIĘCY"