Ewa Farna będzie gwiazdą tegorocznego koncertu sylwestrowego Polsatu. Jak wyznaje w Fakcie, nie ma nic przeciwko spędzaniu sylwestra w pracy zamiast na imprezie z przyjaciółmi.
Szczerze przyznam, że nie jestem wielką imprezowiczką. Bardziej lubię spędzać weekendy na scenie z fanami niż w klubie z pijanym towarzystwem i dziwnymi tekstami na podryw - ujawnia 23-letnia piosenkarka. Oczywiście od czasu do czasu zaszaleję z zespołem, ale nie czuję, że mi coś ucieka. Moje życie jak sądzę, wygląda inaczej niż sobie to ludzie wyobrażają. W gruncie rzeczy jakkolwiek to banalnie zabrzmi, najbardziej szaleję na scenie. Poza nią - czym jestem starsza, tym bardziej nudna.
Nie zawsze tak było. Cztery lata temu, po zdaniu matury, tak zaszalała z radości, że zasnęła za kierownicą. Skończyło się dachowaniem przy pełnej prędkości. To, że piosenkarka przeżyła i nie odniosła poważniejszych obrażeń, policja i lekarze zgodnie uznali za cud. Badanie alkomatem wykazało, że była pod wpływem alkoholu.
Na szczęście Farna wyciągnęła wnioski ze swojej lekkomyślności. Nigdy już nie popełniła podobnego błędu. Jak zapewnia w tabloidzie, to się raczej nie zmieni.
Brzmi to może głupkowato, ale prawda jest taka, że zaraz po koncertach chodzę spać. Głos mi wysiada jak się nie wyśpię - wyjaśnia piosenkarka. To mięsień, gdy go nadwyrężasz na koncertach, potem jeszcze idziesz do klubu z głośną muzą i do rana krzyczysz, oddychasz papierosowym dymem to drugiego dnia nie dajesz rady zaśpiewać. Nie każdy tak ma, ale ja tak to czuję. Bywa, że jestem 25 dni z rzędu poza domem, ale absolutnie nie narzekam, dziękuję Bogu za pracę. Na razie młoda żaba jestem, więc bawię się tym wszystkim. Później gdy będzie rodzinka to po 10 godzinach w busie z dzieckiem przy cycku będzie na pewno trudniej...
_
**_
Farna o chłopaku: "Zostałam zdradzona na oczach Polski i Czech. Trudno się z tym psychicznie uporać!"**