Dominika Kulczyk, córka zmarłego półtora roku temu miliardera, Jana Kulczyka, odziedziczyła po tacie 8 miliardów złotych. Od tamtej pory nie opuszcza pierwszego miejsca w rankingu najbogatszych Polek. Na drugim miejscu znalazła się jej mama, Grażyna Kulczyk, z fortuną wycenianą na "zaledwie" 2,7 miliarda. Dominice nie wystarcza jednak status miliarderki. Od kilku lat stara się zostać celebrytką TVN-u. Stacji to nie przeszkadza, póki robi to na własny koszt, finansując program Efekt Domina z pieniędzy zarobionych przez tatę.
Kulczyk ze wszystkich sił stara się przekonać wszystkich, że pieniądze nie przewróciły jej w głowie i chociaż wychowała się w bogatym domu, pozostała skromną dziewczyną z Poznania, której celem jest pomaganie innym. Dlatego nosi kreacje od projektantów za tysiące dolarów, uszyte, co sama przyznaje w wywiadzie, przez dzieci w Bangladeszu.
Jak byłam na studiach, to miałam chłopaka, który miał małe mieszkanko w bloku ze strasznie starą windą. Mój tato był już wtedy najbogatszym Polakiem - wspomina w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Czyli mam świadomość, że z tych pieniędzy, które zostawił nam tata, żyje mnóstwo rodzin. Oczywiście, mogę sobie też uświadomić, że oni mają to jedno mieszkanie, a ja mogę ich mieć trzydzieści jeden tysięcy, ale mentalnie wcale o sobie tak nie myślę. Po prostu nadal czuję się tą dziewczyną, która zasuwa na ósme piętro. Ale z drugiej strony, jak wracam od uchodźców i wiem, bo widziałam, że oni potrzebują dolara na dzień, żeby przeżyć, tymczasem sukienka, w której chodzę, kosztuje półtora tysiąca dolarów… Mam poczucie absurdu, że sześcioletnia dziewczynka w Bangladeszu, raniąc sobie paluszki, szyje sukienkę, bo inaczej nie zje obiadu, a potem ta sama sukienka ma tysiąckrotne przebicie. To nie jest przecież tak, że my wszyscy jesteśmy wyzyskiwaczami. Taka opinia jest trochę jak nałożenie podatku na nas, bogatych, za to, że wcześniej wstajemy, więcej pracujemy, dźwigamy większy ciężar.
Dominika dwa lata temu wpadła na pomysł, bu pomagać biednym w różnych zakątkach świata, a przy okazji odbywać egzotyczne podróże i wszystko to pokazać potem w telewizji. Niestety, widok miliarderki, udającej, że niczym nie różni się od ludzi, żyjących skrajnie trudnych warunkach, nie przekonał widzów TVN-u. Dominice udało się jednak nakłonić stację, by pozwoliła jej wyprodukować, na jej własny koszt, kolejny, trzeci już sezon Efektu Domina. Kulczyk chce zająć w stacji miejsce zmagającej się z problemami zdrowotnymi Martyny Wojciechowskiej.
W wywiadzie Dominika przekonuje, że świetnie się do tego nadaje, bo wielokrotnie w życiu zaznała biedy. Doszło nawet do tego, że musiała przesiedzieć kilka godzin na lotnisku, pozbawionym strefy dla VIP-ów.
Chodziłam do normalnej, państwowej szkoły. Byłam harcerką, byłam w oazie, mieszkałam pod namiotem, w ogóle robiłam zwykłe rzeczy - chwali się miliarderka. A jak wylądowałam na studiach w Chinach, to zamieszkałam w takim akademiku, że normalnie nie wiedziałam, że można w czymś takim mieszkać. Ale ja tak chciałam. Wręcz nie pozwoliłam mojemu tacie tam przyjechać, żeby mnie nie wysłał do apartamentowca. Każdy, kto dysponuje jakimś pieniądzem, lubi sobie stworzyć wygodną rzeczywistość i w rezultacie przestajesz wiedzieć, jak to jest na przykład stać w kolejce. Ale ja mam superterapię polegającą na tym, że wybrałam, że będę pomagać, ale też, że będę to robić, jeżdżąc osobiście w te miejsca, w których pomagam.
Wiem, jak to jest siedzieć na lotnisku w Dar es-Salaam sześć godzin, gdzie nie ma sektora dla VIP-ów. Wiem, jak to jest spać z robalami, gekonami, w zagrzybionej chacie w Tanzanii. Nie robię z siebie w tym kontekście cierpiętnicy, bo w mojej sytuacji to byłoby niepoważne. W każdym razie ci, którzy dają mi szansę, przeważnie stwierdzają, że jestem normalna. Jak jestem w domu, z dziećmi, to chcę z nimi zjeść śniadanie, zawieźć je do szkoły. Jasne, że czasem robię jajka i grzanki. Przypuszczam, że Janiny Ochojskiej nikt by nie zapytał o to, czy ona sobie jajka gotuje.