Maryla Rodowicz trzy lata temu przeszła operację wszczepienia endoprotezy biodra. Zwlekała z tym dość długo, bo ciągle miała jakieś zobowiązania koncertowe. Beata Kozidrak wypomniała jej niedawno, że nie tworzy, tylko przychodzi do studia na gotowe. Dlatego, zdaniem Beaty, Maryla nie jest prawdziwą artystką i nie może stanowić konkurencji dla Kozidrak. Beata wyznała zresztą skromnie, że jeśli miałaby z kimś rywalizować to tylko z Madonną albo Beyonce...
Zobacz: Kozidrak skromnie o sobie: "W Polsce nie mam konkurencji. Porównują mnie do Madonny i Beyonce"
Rodowicz żali się, że jej droga kariery wymaga od niej więcej poświęceń.
Nie piszę tekstów i nie komponuję, więc zarabiam wyłącznie gardłem. Zarabiam wyłącznie koncertami - przyznaje w Super Expressie.
Trudno jej było znaleźć czas na to, by położyć się na stole operacyjnym. W końcu jednak, kiedy podczas koncertu sylwestrowego, kończącego 2013 rok, zrozumiała, że to może być ostatni raz, kiedy da radę wyjść na scenę, zarezerwowała termin operacji. Jak wspomina w rozmowie z tabloidem, był już na to ostatni dzwonek.
Nie wiedziałam, w jakim stopniu będę sprawna - wyznaje z perspektywy czasu piosenkarka. Bardzo cierpiałam, brałam silne leki przeciwbólowe, łącznie z morfiną, bo już nic nie działało.
Na szczęście operacja udała się tak dobrze, że obecnie Maryla może grać w tenisa kilka razy w tygodniu, a podobno nawet rozważa udział w Tańcu z gwiazdami. Jednak po traumatycznych przeżyciach sprzed trzech lat pozostał jej lęk, że coś może jej się stać podczas koncertu.
Życzcie mi, żebym nie zeszła na scenie, bo mogę nie dać rady - apeluje w tabloidzie.