Barron Trump znalazł się w centrum uwagi za sprawą politycznej kariery ojca. Już podczas kampanii był obiektem ataków po informacjach w sieci, że choruje na autyzm, a rodzina ukrywa jego chorobę. Do takich wniosków doszli internauci i dziennikarze obserwując jego zachowanie na oficjalnych wystąpieniach Donalda Trumpa. Teraz ponownie stał się obiektem "żartów" ze względu na swoje zachowanie podczas inauguracji. Został bohaterem memów i kolejnych domysłów. W końcu w jego obronie stanęła córka Hillary Clinton, Chelsea, która zaapelowała, żeby "dać mu szansę na bycie zwykłym dzieckiem".
Internetowi komentatorzy u nieśmiałego Barrona dopatrzyli się gestów, które uznali za znudzenie, a nawet niechęć do ojca. Podczas wystąpienia Trumpa faktycznie trudno było dopatrzyć się radości czy pozytywnych emocji na twarzy chłopca. W odpowiedzi na ośmieszające wpisy jego matka zapowiedziała pozew sądowy.
Biały Dom postanowił zareagować na komentarze, wydając oficjalne oświadczenie, w którym apeluje o "szansę dorastania dzieci prezydentów poza polityką":
Długotrwałą tradycją jest to, że dzieci prezydentów mają szansę dorastać poza polityką. Biały Dom oczekuje, że ta tradycja zostanie kontynuowana. Doceniamy Waszą współpracę w tej kwestii.
Przypomnijmy, że póki co Melania nie chce przeprowadzać się z Barronem do Waszyngtonu. Chłopiec najpierw ma skończyć prywatną szkołę.