_
_
W zeszłym tygodniu kolumna rządowych samochodów, wiozących ministra Antoniego Macierewicza z Warszawy do Torunia i z powrotem, spowodowała wypadek, w wyniku którego zniszczeniu uległo pięć prywatnych aut, a trzy osoby trafiły do szpitala. Macierewicz szybko ulotnił się z miejsca wypadku trzecim, nieuszkodzonym samochodem. Tygodnik Polityka zainteresował się, dlaczego aktualny minister obrony korzysta z aż trzech limuzyn (!). Jego poprzednicy zadowalali się jedną.
Trzy samochody w kolumnie to przywilej, z którego poprzednio korzystali jedynie prezydent i premier - przypomina gazeta. Antoni Macierewicz rozbudował własną ochronę do rozmiarów absurdalnych. Jego poprzednicy korzystali z jednego kierowcy i jednego ochroniarza. Macierewicz najczęściej używa dwóch limuzyn. W sumie ma na bieżąco dwóch kierowców i trzech ochroniarzy. Każdą z tych osób trzeba policzyć razy trzy, bo dla zapewnienia ciągłości funkcjonariusz musi mieć dwóch zmienników. Taka rozbudowana ochrona ma chronić ministra przed zamachem. Ale wygląda na to, że największym zagrożeniem dla ministra jest on sam.
Osobną sprawą jest zaskakujący wzrost liczby rządowych limuzyn, skoro jeden tylko minister ma do dyspozycji trzy. Polityka w artykule pt. TKM, będącym skrótem od słów "Teraz, kurwa, my", ujawnia kulisy zakupu aut po milion złotych każde.
MON po cichu kupił sobie aż 30 nowych limuzyn, po około milion złotych sztuka. Rząd formalnie ich nie kupił, tylko zlecił to zadanie Żandarmerii Wojskowej - pisze tygodnik. Sprawa długo nie ujrzała światła dziennego, bo politycy PiS wykorzystali zapisy specustawy, którą uchwalono przed szczytem NATO. Po dwóch dniach szczytu do rozdania było 30 aut. Nie zabrakło limuzyny dla rzecznika Bartłomieja Misiewicza. Zabrano ją po prostu pierwszemu zastępcy szefa Sztabu Generalnego. Minister nie tylko to zaakceptował, ale zmienił nawet przepisy pod swojego pupila. Misiewicz dostał również kierowcę, ochroniarza, z którym ostatnio brylował na dyskotece w Białymstoku.
Kolejną kosztowną inwestycją są dwa samoloty Gulstream G550 za 440 milionów złotych. Od czasu katastrofy rządowego Tu- 154 w Smoleńsku, poprzedni rząd PO i PSL przez prawie 6 lat nie zdecydował się wydać państwowych pieniędzy na zakup nowych samolotów. Służbowe podróże prezydent, premier i ministrowie odbywali samolotami rejsowymi lub wyczarterowanymi od PLL LOT Embraerami 175. Rząd Prawa i Sprawiedliwości postanowił to zmienić. Już za kilka miesięcy ministrowie będą podróżować luksusowymi samolotami.
Samoloty kupuje co prawda MON, ale misję wyboru tapicerki powierzono Beacie Kempie - informuje Polityka. Szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów poleciała w tym celu do Stanów Zjednoczonych. Wybór był ciężki. Z relacji świadków wynika, że pani minister postawiła na "ciepły budyń", żeby było poczucie czystości. Ale dywan wybrała w szarościach, bo wiadomo, że do samolotu zawsze się trochę tego błota z dworu naniesie.
Stałym, bo corocznym wydatkiem, na który składają się podatnicy, jest też zapewnienie ochrony prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Firma, która chroni go przez 24 godziny na dobę, rocznie zarabia na tym interesie około miliona złotych - pisze tygodnik. Faktury płacone są z pieniędzy partyjnych, w tym budżetowych. Projekt podwyżek dla władzy wycofano z Sejmu, ale pieniądze pozaszywano w nagrodach. W ministerstwach rozdano w ten sposób 80 milionów w zeszłym roku. Prawdziwej skali podwyżek nie da się oszacować, bo władza nie widzi potrzeby dzielenia się tymi informacjami z suwerenem.
Rada Mediów Narodowych, której TVP ma obowiązek przesyłać sprawozdania finansowe, nie dostała żadnego. Sprawozdania nie spływały, bo prezes Kurski po kilku miesiącach rządów musiał ratować sytuację spółki, zaciągając kredyt i emitując obligacje na łączną kwotę 300 milionów złotych. W grudniu rada nadzorcza postanowiła podnieść mu uposażenie. Prezes Braun zarabiał 20 tysięcy złotych. Pensja Kurskiego może przekroczyć 50 tysięcy. Jak podaje Gazeta Wyborcza, premię 50 tysięcy złotych miała też otrzymać narzeczona Kurskiego, Joanna Klimek.
_
_