Johnny Depp po przeciągających się kłótniach z Amber Heard, dwa tygodnie temu w końcu uzyskał rozwód. Jednak to nie koniec jego problemów. 53-letni gwiazdor, który przez lata zgromadził kilka milionów dolarów na koncie, właśnie oskarżył swoich byłych doradców finansowych o zdefraudowanie pieniędzy. Aktor zażądał od nich 25 milionów odszkodowania.
Firma The Management Group postanowiła odpowiedzieć na zarzuty Deppa i opublikowała oficjalne oświadczenie, w którym ze szczegółami opisała jego wydatki. Według finansistów, aktor sam jest winien swoich problemów finansowych, bowiem do tej pory wydawał około… 2 milionów dolarów miesięcznie.
Według oświadczenia byłych zarządców majątku aktora, w trakcie ich współpracy Johnny Depp wydał ponad 75 milionów na nieruchomości, w tym na zamek w południowej Francji, prywatną wyspę, liczne domy w Hollywood czy apartamenty w Los Angeles. Zainwestował także w jacht warty 18 milionów oraz… 45 luksusowych samochodów. Gwiazdor gustuje także w dobrych winach, na które wydawał nawet 300 tysięcy dolarów miesięcznie.
Depp miał również szastać pieniędzmi kupując dzieła sztuki i gromadząc około 70 kolekcjonerskich gitar. Nabył również pamiątki po gwiazdach Hollywood, m.in. biżuterię Marilyn Monroe oraz Marlona Brando. Wśród jego najbardziej ekstrawaganckich wydatków firma wymienia 3 miliony dolarów przeznaczone na budowę specjalnej armaty, z której wystrzelono prochy Huntera S. Thompsona, amerykańskiego dziennikarza, którego aktor zagrał w filmie Fear and Loathing in Las Vegas.
Jak podaje firma TMG, gwiazdor wydawał też fortunę na opłacenie swoich pracowników. W szczytowym okresie zatrudniał podobno aż 40 osób, na których wydawał około 300 tysięcy dolarów miesięcznie. Połowę tej kwoty płacił prywatnym ochroniarzom, a 200 tysięcy kosztować go miały podróże prywatnym samolotem.
Trzeba go chronić przed samym sobą - mówią byli menedżerowie. Twierdzą, również że wielokrotnie namawiali Deppa do ograniczenia wydatków. On jednak nic sobie z tego nie robił. Sprawę rozstrzygnie sąd w Los Angeles.