W wtorek Instytut Pamięci Narodowej na specjalnie zwołanej konferencji prasowej potwierdził, że dokumenty znalezione w archiwum Czesława Kiszczaka są autentyczne i zostały podpisane przez Lecha Wałęsę. Chodziło o dokumenty z tzw. szafy Kiszczaka otwartej prawie rok temu przez wdowę po generale. Wałęsa twierdził, że zaświadczenia sfałszowała Służba Bezpieczeństwa.
Konferencja IPN oburzyła między innymi Anję Rubik, która udostępniła na Facebooku zdjęcie z protestów w Stoczni Gdańskiej i napisała, że Prawo i Sprawiedliwość powinno "się wstydzić":
Nieustraszony Lech Wałęsa, który walczył o naszą wolność, a teraz jest atakowany przez nowy rząd i wymazywany z książek historycznych. PiS powinno się wstydzić! Wstydzić powinien się każdy, kto nie szanuje wielkich liderów, którzy zapowiadali wolność! Wstyd, że nie potrafimy docenić i uszanować bohaterów, którzy walczyli o Naszą Wolność! - napisała.
Lech Wałęsa skomentował stwierdził jedynie, że dowody przedstawione przez IPN są "niby donosami" a Kiszczak specjalnie wybrał go na agenta: Kiszczak miał w zasięgu wielu nierozliczonych bandytów obrońców komunizmu w tym agentów, mnie jednak tylko wybrał i docenił kablując do Was - napisał.