Od ubiegłego piątku jednym z głównych tematów w mediach jest wypadek premier Beaty Szydło, do którego doszło pod Oświęcimiem. Rządowa limuzyna, którą poruszała się premier, w trakcie wyprzedzania fiata seicento zjechała gwałtownie z jezdni i uderzyła w drzewo. Kierowca fiata, 21-letni Sebastian K. z Oświęcimia, tuż po zdarzeniu podpisał oświadczenie, w którym przyznał się do winy. Wypadek Szydło budzi jednak sporo kontrowersji - jak przyznał adwokat 21-latka, istnieje prawdopodobieństwo, że rządowa kolumna mogła jechać bez włączonego sygnału dźwiękowego.
Beata Szydło wciąż przebywa w szpitalu, w którym przechodzi niezbędne badania. Najwidoczniej okres rekonwalescencji skłonił ją do przemyśleń, bo premier... napisała właśnie list do 21-latka kierującego seicento. Jak przyznała, napisała list do kierowcy, bo wypadek "stał się sprawą polityczną".
Mam synów w podobnym do pana wieku i wyobrażam sobie co Pan i Pana bliscy teraz czujecie. Samo to zdarzenie jest przeżyciem trudnym i stresującym - pisze premier. Rozumiem, że podświadomie może się Pan obawiać, że w związku z pełnioną przeze mnie funkcją, w postępowaniu nie będziemy traktowani równo. Piszę do Pana także, żeby zapewnić, że z mojej strony jest oczekiwanie, że ta sprawa będzie potraktowana jak każde inne takie zdarzenie. Jako obywatele przed organami sprawiedliwości jesteśmy równi.
Szanowny Panie Sebastianie, toczy się postępowanie i jestem przekonana, że będzie ono transparentne i rzetelne. Życzmy sobie wzajemnie, by ta sprawa jak najszybciej została wyjaśniona, nie powodując niepotrzebnych emocji. Niestety niektórzy z polityków partii opozycyjnych to nieszczęśliwe zdarzenie próbują wykorzystać do swoich partykularnych interesów. Dla mnie to działania nieuczciwe i haniebne. Mogę nad tym tylko ubolewać - dodała premier.