Beata Kozidrak dwa lata temu wyprowadziła się ze swojej rezydencji pod Lublinem i zamieszkała w Warszawie u córki. Oficjalnym powodem decyzji było to, że chciała w spokoju popracować nad pierwszym całkowicie autorskim albumem. Mąż, Andrzej Pietras, nie odniósł się ze zrozumieniem do jej wyprowadzki. Podobno zapowiedział żonie, że jeszcze wróci do niego z płaczem. Nieoficjalnie mówiło się, że do Beaty dotarły krążące po Lublinie plotki, że Pietras zrobił dziecko ukraińskiej gosposi. Ponoć zmęczyło ją też to, że często "krążył między szklanki brzegiem a dnem".
Kozidrak nie tylko nie wróciła, ale nawet kupiła własny dom - wartą 2 miliony willę pod Warszawą - i nagrała w końcu obiecaną płytę. Nosi ona symboliczny tytuł B3, co można odczytać jako "be free".
W lipcu zeszłego roku lubelski sąd orzekł rozwód Pietrasów. Od początku tego roku były mąż przestał także pełnić obowiązki menedżera Beaty. To oznacza, że nie będzie już zarabiał na jej koncertach.
Mimo wszystko Kozidrak zależy na tym, by zachować poprawne relacje z Andrzejem.
Ja nie palę za sobą mostów i wiem, że można rozstać się z klasą - ujawniła w wywiadzie. Wyszłam za Andrzeja jako dziewczyna 18-letnia, przed maturą. Wiele nauczyłam się od niego, dzięki niemu mogłam realizować swoje marzenia. Wiele zawdzięczam byłemu mężowi. Zawsze będą łączyć nas córki i wnuki**.**
I właśnie córki Pietrasów postanowiły zadbać o dobre relacje rodziców. Jak donosi tygodnik Na żywo, umówiły ich na kolację w lubelskiej restauracji Czarcia Łapa.
Aga, mieszkająca w Lublinie, długo namawiała w tej kwestii ojca, a Kasia matkę - ujawnia znajomy rodziny. _**W końcu dopięły swego.**_
Jak ustalił tabloid, restauracja, wybrana przez córki, ma dla Pietrasów symboliczne znaczenie.
W rodzinnym mieście piosenkarki wiadomo, że w tym lokalu, który kiedyś był kawiarnią, wokalistka i jej ukochany umawiali się na randki i, jak mawiał Andrzej, najlepsze napoleonki - wspomina gazeta. Tam nieraz biesiadowali jako para. Teraz spotkali się w Czarciej Łapie po raz pierwszy od rozwodu. Na spotkanie Beata przyjechała prosto z koncertu. Kiedy fani rozeszli się do domów, ona, z mocno bijącym sercem, ruszyła na spotkanie. Andrzej już czekał...
Podobno randka przebiegła w serdecznej atmosferze.
Nie brakowało im tematów do rozmów, żartowali, wspominali, a Andrzej nie mógł się nachwalić wyglądu byłej żony - wspomina informator tabloidu.
Myślicie, że jeszcze się zejdą?