Magda Gessler z powodzeniem kreuje się na "autorytet" kulinarny w 15. już sezonie _**Kuchennych Rewolucji**_. Pierwszy odcinek nowego sezonu zaczęła w swoim starym stylu, czyli rzucając jedzeniem i porównując gołąbki do widoku… jelita grubego.
Przypomnijmy: Gessler znów rzuca jedzeniem w "Kuchennych Rewolucjach": "Kukurydza? W Cezarze?! GOŁĄBKI WYGLĄDAJĄ JAK JELITO GRUBE!"
Tym razem zawitała do restauracji w Białej Podlaskiej, która do tej pory działała pod nazwą "Pizzeria Solare" w jednym z centrum handlowych. Otwierając lokal jej właściciel Radek spełniał swoje marzenie o prawdziwej pizzerii, choć jak przyznał, nigdy nie był we Włoszech. Jak zareklamował się w programie, sam zadbał o wystrój i menu, a także osobiście zaprojektował i zbudował piec opalany drewnem. Mimo to nie udało mu się ściągnąć klientów głównie z powodu zbyt dużej konkurencji.
Uważam, że nasza pizza jest bardzo dobra. Trzeba to wtłuc ludziom, żeby oni to usłyszeli. Ja jakoś za słabo krzyczę - stwierdził 42-letni właściciel i szef kuchni. Nie zarabiam nic, są duże koszty, a mały obrót. Zrobimy jakieś grzanki, jakieś zupki, nic za bardzo nie wymyślamy. Pracownicy nie czytają w moich myślach, a ja jestem małomówny. Mam deprechę. Szybko łapię wiatr w żagle, a teraz takiego wiatru ciągle mi brakuje.
Jak się okazało, szef nie odnajdował się we włoskiej kuchni, a potrawy oferowane w menu nie miały dużo wspólnego z tradycyjnymi włoskimi makaronami, czy pizzą.
_**Spaghetti z fetą i curry z tuńczykiem**_, bardzo interesujące - stwierdziła z ironią Gessler.
_**Obie pizze są do dupy. Takiego sera nie używa się do pizzy. Nie masz siły na nic**_ - brzmiał jej werdykt po spróbowaniu kilku potraw.
Kolejne zaniedbania właściciela szybko zweryfikował stan kuchni. Kucharze trzymali w lodówkach m.in. starego kurczaka, kiszoną paprykę, śmierdzącą cebulę, czy buraka, którego Gessler pomyliła z... kindziukiem. Po standardowej kontroli czystości, restauratorka chętnie rzucała w pracowników zakurzonymi przedmiotami.
_**Czemu dajesz taką kapustę? Sina jest! Ja pierdolę, jak można coś takiego wymyślić?!**_ - krzyczała rzucając warzywami w kucharkę.
Chciałem jak kapitan statku to zostawić, niech to tonie - przyznał ze smutkiem właściciel. Ale ciągle coś mi się trzyma koło dupy. Ten cios długo leciał, bo przez kilka lat, ale w końcu doleciał.
_**Jest dramatycznie**_ - podsumowała Gessler.
Restauratorka postanowiła radykalnie zmienić menu i wprowadziła do restauracji kuchnię polsko-włoską. Jadłospis uzupełniła o placki ziemniaczane ze śledziem i zupę rybną na wywarze z cielęciny. Nazwę lokalu zmieniła na La Casa del Polacco.
Dom Polaka, fajnie brzmi - przyznał właściciel.
Po spróbowaniu lokalnych, podlaskich przysmaków właściciel zdawał się nabrać energii i zapału do pracy. Niestety zadanie upieczenia babki ziemniaczanej go przerosło i w momencie postanowił porzucić gotowanie i zająć się tylko "szefowaniu" knajpie.
Nie jesteś już kucharzem? - zapytała Gessler.
_**Nie, bo jestem szefem**_ - odparł beztrosko właściciel.
Po krótkiej pyskówce, szef kuchni stwierdził, że sam rządzi w lokalu, a nie "pani Gessler", na co restauratorka kazała mu założyć fartuch i gotować z pozostałymi pracownikami.
_**Wrażliwość w ostatnich czasach to taka nieprawdopodobna cecha u mężczyzn**_ - stwierdziła z ironią celebrytka.
Po powrocie do odmienionej restauracji Magda Gessler nie kryła swojego rozczarowania. W lokalu pojawili się nowi pracownicy, którzy nie byli obecni w trakcie rewolucji. Okazało się też, że najlepsza kucharka zrezygnowała z pracy.
Śledź taki sobie, zupa woda, nie ma nic wspólnego z tym, co tu było. Ciasto jest za grube, kiełbasy było dużo więcej, w tej chwili jest może pięć plasterków. Dziękuję bardzo za gościnę. Szanuj ludzi, którzy coś potrafią - zwróciła się Gessler do właściciela.
Restauratorka postanowiła również odwiedzić zwolnioną pracownicę i dowiedzieć się prawdziwych powodów rezygnacji z pracy.
Właściciel powiedział mi "a co ty tu jeszcze kurwa robisz?". Żal mi tego czasu spędzonego tam. Wszystko zostało zaprzepaszczone - mówiła z żalem Magda, która do tej pory była prawą ręką właściciela.
Niestety, Gessler nie uznała rewolucji nie uznała za udane i odradziła gościom odwiedzanie restauracji Le Casa del Polaco.
Bez Magdy restauracji nie ma. Nie ma po co tu przyjść, ta restauracja nie zdała egzaminu - stwierdziła na koniec.
Miała rację?