Robert Biedroń był wczoraj gościem programu Skandaliści, emitowanego w Polsat News. Prezydent Słupska odpowiadał na pytania jeżdżąc na rowerze stacjonarnym, a do studia wjechał na rowerze górskim. Prowadząca Agnieszka Gozdyra pytała zarówno o bycie prezydentem Słupska, jak i o bieżącą politykę. Biedroń, który, w przeciwieństwie do większości opozycji, chwali program 500 +, mocno krytykował Jarosława Kaczyńskiego. Jak stwierdził, szef Prawa i Sprawiedliwości powinien wziąć pełną odpowiedzialność za rządzenie krajem, nie zaś sterować państwem "z tylnego siedzenia" za pomocą premier Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy.
Największe kontrowersje wywołał jednak inny fragment rozmowy. Prowadząca zapytała Biedronia o homoseksualnych polityków ukrywających swoją orientację.
Pani wie o tym, państwo o tym wiedzą, to jest polska dulszczyzna, to jest cena, którą ci ludzie płacą za tę polską homofobię. Udają, ale zostali też wciśnięci do tej szafy - tłumaczył. Wszystko byłoby okej, gdyby oni zajęli się głaskaniem kota i nie wtrącali się w życie innych, ale niestety głaszcząc kota zaglądają pod kołdrę innych i próbują tam majstrować i to jest najbardziej smutne. Ja rozumiem, że ktoś ma takie a nie inne życie i zdecydował się żyć w taki a nie inny sposób, ale nie rozumiem sytuacji, w której ta osoba ingeruje w życie innych i próbuje ustawiać, meblować życie innym. I to już jest nie fair.
Gozdyra zastanawiała się, czy "bycie gejem" nie jest dobrym sposobem na promocję i karierę polityczną, jednak Biedroń nie odpuszczał i wracał do "głaskania kota".
Gdyby to był lans, to takich polityków byłoby wielu, i ci, którzy głaszczą kota i ci, którzy dzisiaj ścigają innych i ci, którzy robią wiele innych rzeczy by już mieli dawno coming out za sobą, ale cena jest bardzo wielka. Ilu ma pani polityków wyoutowanych? Ilu ma pani dziennikarzy wyoutowanych, wielu nawet jest w szafie, nawet w Polsacie, przecież wie pani o tym. Chyba musimy się po tym programie umówić na kawę i poplotkować. Zrobimy kolejny odcinek i ujawnimy.
Chce pan ujawnić kogoś? - pytała nieco zdziwiona prowadząca. Prezydent Słupska zapewniał, że nie chce tego robić, ale uważa, że krypto-geje w polityce odznaczają się wyjątkową hipokryzją.
Nie, uważam, że to jest nie fair, nawet nie chcę ujawnić tych homofobów. Najbardziej nie wkurza, kiedy ten ktoś, kto się ukrywa, zagląda pod kołdrę innym. To jest nie fair, bo jeżeli sam nie chcesz zrobić tego coming outu, to pozwól żyć innym. Kiedy ktoś atakuje innych za to, że są gejami i lesbijkami, a sam jest gejem albo lesbijką, to jest to fair, czy nie fair?
Czyli takie przypadki mamy?
No oczywiście, że mamy, przecież o tym wiemy. Dzisiaj nie chce i oczywiście nie powiem, kto jest gejem na prawicy, robił to za nas Jerzy Urban i zdjęto mu program, więc nie będę ryzykował. To jest hipokryzja, a hipokryzję trzeba obnażać. Ale nie, ja nie muszę tego robić, ja mam wiele rzeczy do zrobienia.
Przesadził? Ilu znacie polityków, którzy "głaszczą kota"?