W przyszłym tygodniu minie dokładnie 40 lat od gwałtu, jakiego Roman Polański dopuścił się na 13-letniej wówczas Samancie Geimer. Odkąd polski wymiar sprawiedliwości zdecydował, że nie będzie ekstradycji reżysera do USA, reżyser poczuł się dużo pewniej i zdobył nową sojuszniczkę. Jego wizerunek w mediach ociepla 24-letnia córka, która ma więcej empatii w stosunku do 84-letniego ojca niż do jego o 30 lat młodszej ofiary, która całe spędziła całe życie w cieniu dziecięcej traumy.
Przypomnijmy: Córka Polańskiego broni go na Instagramie: "Tylko ci, którzy cię nie znają, MÓWIĄ TE WSZYSTKIE ZŁE RZECZY!"
Polański nie może cieszyć się podobnym szacunkiem i bezpieczeństwem w Stanach, gdzie wciąż traktowany jest jako "uciekinier spod prawa". Ostatnio reżyser złożył wniosek o zamknięcie sprawy, ale tamtejsi prokuratorzy nakłaniają sędziego, by odrzucił dokumenty. Prawnik Polańskiego, Harland Braun, stwierdził, że jego klient odsiedział już zasądzoną karę i teraz... chce wrócić do Stanów Zjednoczonych: Polański chce od USA wycofania zarzutów o GWAŁT NA DZIECKU! Planuje powrót do Stanów!
Polański odsiedział w areszcie łącznie 42 dni, ale i tak sądzi, że to wystarczająca kara za gwałt i zniszczenie 13-latce dzieciństwa. Na szczęście amerykański wymiar sprawiedliwości uważa inaczej. Jak informują media za oceanem, prokuratorzy będą traktować go jak "zwykłego przestępcę", bez warunku na to, czym się zajmuje i jaką "karę" już odbył.
Pozwany ma wiele możliwości przed powrotem do Los Angeles - napisała zastępca prokuratora okręgowego Michele Hanisee. Czego nie może zrobić, to dyktować warunków w trakcie jednoczesnego izolowania się i unikania wyroku.
Rozprawę z udziałem Polańskiego zaplanowano na 20 marca.
Przypomnijmy, że polski wymiar sprawiedliwości nie był już tak zdecydowany. Dzięki niemu Polański cieszy się nowymi perspektywami zawodowymi i przymierza się właśnie do zrealizowania kolejnego filmu.
**
,**