Dan Bilzerian, który sam siebie nazywa "królem Instagrama", znany jest głównie z pozowania z bronią w towarzystwie mocno roznegliżowanych kobiet o wątpliwej reputacji.
Miłośnik pokera i imprez dwa lata temu był aresztowany za posiadanie materiałów wybuchowych na lotnisku w Los Angeles. Bilzerian lubi wywoływać kontrowersje i nie przeszkadzają mu liczne, negatywne opinie internautów.
Tym razem jednak fala złości zalała jego profil jeszcze mocniej niż dotychczas, po tym jak zamieścił swoje zdjęcie w towarzystwie "modelki" w bikini siedzącej na… stuletnim żółwiu z Galapagos.
Sytuacja miała miejsce na wyspie Necker, należącej do multimiliardera, Richarda Bransona (tego samego, który uczył Obamę kitesurfingu).
Gatunek żółwia, z którym pozował Bilzerian, jest zagrożony wyginięciem i znajduje się pod ochroną oraz na liście zwierząt "szczególnie wrażliwych" według organizacji ekologicznej World Wide Fund for Nature. Richard Branson lubi z kolei szczycić się tym, że jego wyspa jest zaangażowana w wysiłki na rzecz ochrony przyrody. Negatywne opinie dotknęły również i jego.
Jestem bardzo rozczarowany i zawiedziony widząc jedno z twoich pięknych, chronionych zwierząt użyte do przejażdżki - napisał Jamison Ernest, właściciel marki YFC i funduszy inwestycyjnych.
Z kolei pod zdjęciem pokerzysty na Instagramie pojawiła się fala negatywnych komentarzy internautów przejętych losem zwierzęcia.
Twój kolega żółw raczej nie jest zadowolony, że ktoś mu siedzi na plecach - napisał jeden z nich. Najlepszy sposób żeby okazać szacunek zwierzęciu to usiąść mu na plecach… Nie ma co, macie klasę - dodał drugi.
Bilzerian nic sobie jednak nie robi z tych zarzutów i twierdzi, że… gad jest stworzony do tego żeby na nim siadać:
Pierdolcie się, pracownicy powiedzieli, że można na nim siedzieć - odpisał.
Rzeczywiście, żółw wygląda jakby mu to nie przeszkadzało?