Mało która celebrytka tak często narzeka na brak pieniędzy jak Edyta Olszówka. Aktorka przy każdej okazji podkreśla, że wcale nie zarabia dużo, a ma kredyt do spłacenia.
Na zewnątrz to wszystko tak kolorowo wygląda. Dopiero kiedy w domu patrzę w lustro, wychodzą lęki o to, czy będzie praca - wyznała w jednym z wywiadów. Wiem, że nie jestem jedyna, która ma kredyt we frankach, ale spłacam go sama.
Dlatego z reguły najgorzej z całej ekipy reaguje na decyzję o zakończeniu produkcji, w której gra. Pięć lat temu bardzo źle przyjęła zakończenie _**Przepisu na życie**_. Zobacz: To koniec "Przepisu na życie"! "KASUJĄ NAS"
Załamał ją także przedwczesny koniec serialu _**Aż po sufit**_, który "zła atmosfera wokół Czarka" zabiła po zaledwie jednym sezonie… Zobacz: To koniec "Aż po sufit"! "Serial zabiła atmosfera wokół Czarka"...
Olszówka nie jest jedyną osobą z branży, która żyje od zlecenia do zlecenia. Zawód aktora polega na tym, że pieniądze są, póki są role. Wielu jej kolegów dba o stabilność finansową, odkładając na czarną godzinę lub inwestując zarobione pieniądze w nieruchomości lub własne biznesy.
Edyta nie tylko przyznaje, że wszystko przehulała, to jeszcze wyśmiewa się z mniej rozrzutnych kolegów, nazywając ich... "kolekcjonerami pieniędzy".
Nie myślałam o własnym biznesie, bo na to trzeba mieć środki finansowe - wyjaśnia w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy. A ja korzystam z życia i bardziej wydaję pieniądze niż je kolekcjonuję. Do uprawiania biznesu potrzeba odwagi i nie wiem, czy miałabym tyle determinacji, siły i chęci ryzyka. Jestem bardzo zachowawcza, jest we mnie dużo strachu. Odważna to ja jestem, ale w moim zawodzie.
W tej sytuacji rzeczywiście jedynym wyjściem wydaje się narzekanie.