W nocy z czwartku na piątek na osiedlu przy ulicy Melonowej na warszawskim Wilanowie zabrakło wody. Firma wodno-kanalizacyjna, usuwająca awarię, późnym wieczorem przerwała pracę, a na miejscu pozostawiła pracownika na dyżurze, pilnującego sprzętu. Tuż przed północą doszło do dramatycznej sceny. Jak zeznał pracownik firmy wodno-kanalizacyjnej, do samochodu, w którym siedział, pilnując agregatu prądotwórczego, podszedł mężczyzna z siekierą.
Od początku widać było, że jest wrogo nastawiony. Pracownik rozpoznał w nim Rafała Olbrychskiego, syna znanego aktora.
Siedziałem w samochodzie, podszedł do mnie i zapytał, dlaczego nie ma wody. Pan był wyjątkowo pobudzony, dopiero potem dotarło do mnie, że to Olbrychski. Kazał mi spierdalać z tego miejsca, zaczął grozić, że zniszczy mi samochód - wspomina zszokowany mężczyzna w Super Expressie. Podszedł do agregatu i z całym impetem uderzył w znak, przebił siatkę, uszkodził agregat. W tym momencie wyskoczyłem z samochodu, chciałem go dopaść, ale zaczął uciekać. Zadzwoniłem więc na policję.
Funkcjonariusze, przybyli na miejsce, nie stwierdzili żadnego zagrożenia. Jak relacjonuje Super Express, postali przez chwilę przed domem Olbrychskiego, ale ponieważ w oknach było ciemno i nikt nie otwierał drzwi, odjechali. Wtedy Rafał zaatakował ponownie. Tym razem zdążył się nawet wystylizować odpowiednio do okazji.
Był ubrany jak Rambo. Przepasany szerokim wojskowym pasem, na głowie miał kask i lornetkę na szyi. Podszedł do mnie, uchyliłem szybę. Miałem odpalony silnik - relacjonuje poszkodowany. Wyciągnął nóż i przyłożył mi go do szyi. Powiedział, że mnie zabije. W jego oczach widziałem obłęd. Wrzuciłem wsteczny bieg, jego ręka odbiła się, nóż wypadł mu z ręki. Wtedy zaczął uciekać, a ja znowu zadzwoniłem po policję…
Przy drugiej interwencji policjantom udało się wreszcie dostać do domu muzyka. Obecnie trwa postępowanie wyjaśniające.
Policjanci interweniowali na miejscu. Obecnie ustalany jest przebieg tego zdarzenia i przesłuchiwane są osoby biorące w nim udział - mówi młodszy aspirant Marta Beyer z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Firma wodno-kanalizacyjna zapowiada, że będzie domagała się zadośćuczynienia za zniszczony sprzęt. Zaatakowany pracownik rozważa proces z powództwa cywilnego.
Ja mu nie odpuszczę - zapowiada w tabloidzie.
Rafał przestał odbierać telefony. Jego żona Monika też nie okazała się rozmowna.
Nie będę rozmawiać na ten temat. Żegnam!-oświadczyła krótko dziennikarzowi Super Expressu.