Trzeci sezon Żon Hollywood, reality show TVN-u, którego misja polega na przekonaniu młodych Polek, że wystarczy ufarbować włosy na platynowy blond, odwiedzić chirurga plastycznego i złapać bogatego męża, aby "dotrzeć na sam szczyt", miał być mocnym punktem wiosennej ramówki. Producenci wymienili większość bohaterek, ale udało im się osiągnąć tylko tyle, że widzowie zatęsknili za poprzednią ekipą.
Najnowszy odcinek rozpoczął polonijny piknik w Long Beach, w stylu biesiadno-patriotycznym, z barmankami w krakowskich strojach ludowych oraz góralskim baletem. Iwona, w celach edukacyjnych, pojechała tam z narzeczonym, gwiazdą hinduskiego popu. Na tę okoliczność zmieniła mu imię z Reggiego na Radka.
Radek był całkiem Polakiem - pochwaliła go. Ja się bardzo cieszyłam, bo on chce się nauczyć o polskim kraju, jak to jest być Polakiem, to fajne, że on chce się nauczyć polski kalczer.
Reggie także był zadowolony, chociaż nauka zbójnickiego nie poszła mu za dobrze.
Miałem szalik z napisem "Polska", piłem polskie piwo, tańczyłem - relacjonował z przejęciem. Nie byłem taki najgorszy.
W związku z przygotowaniami do ślubu, Iwona musiała odwiedzić salon sukien ślubnych. Wybrała sklep renomowanej projektantki Madame Su Wong, u której ubierają się ponoć Taylor Swift, Kim Kardashian i Jane Seymour.
Niestety, wizyta nie przebiegła pomyślnie.
Chcę nowoczesną suknię ślubną. Ale wcale nie miałam wyboru, to ona mi wybierała. Ja chcę białe, dlaczego ona mi wybrała inne kolory, rodzice będą myśleli, że to są indiańskie sukienki - narzekała Iwona. Pani się darła na Toby. Toby miał już dość, szczekał, a Toby nigdy nie szczekał. Bałam się nawet pić szampana, żeby nie wylać na sukienkę. Ja wcale nie przymierzałam tego, co chciałam, to było bardzo dziwne dla mnie. Te sukienki są jak firanki, u mojej mamy coś takiego leży na stole. Moi rodzice nie przyjdą, jak ja będę tak wyglądać.
Na szczęście w tych trudnych chwilach wspierała ją przyjaciółka.
Czułyśmy się zastraszone - wyznała do kamery. Cieszę się, że byłam w Iwoną w tym stresującym czasie.
Tymczasem w rezydencji na wzgórzach San Diego siostry rozwódki Dżoana i Żanette szykowały się na wieczorne przyjęcie, na którym mieli być "krejzi faceci".
Przygotowania zaczęły się od wizyty specjalisty od makijażu, który wyjaśnił siostrom, na czym polega szukanie miłości.
Żeby się coś nowego pojawiło, trzeba poczuć wdzięczność za wszystko, co się do tej pory wydarzyło - wyjaśnił poważnie.
Dżoanę przekonała ta filozofia.
To wszystko ma być naturalnie. Chodzi o to, żeby nie szukać, bo to samo przyjdzie. Ja od tego momentu zdaję się na los - zapowiedziała do kamery. _**Mam nadzieję, że rzuci mi do stóp tego wspaniałego faceta i sama już nie szukam.**_
Zgodnie z tym postanowieniem, wybrała się z siostrą na łowy, w profesjonalnym makijażu i wieczorowych sukniach. Początek wieczoru nie okazał się zachęcający.
Tak nie wiedziałam za bardzo, czego się spodziewać. Te wszystkie przygotowania, sukienki. Weszłyśmy do restauracji i totalna lipa - narzekała Dżoana. Kupa starszych osób tam siedzi, mnóstwo starych dziadków, zastanawiałam się, gdzie ci fajni faceci.
W końcu się pojawił, ale tylko jeden. Niestety, wpadł w oko także Żanecie.
Może ja go złapię, a może jej odpuszczę - rozważała Dżoana. Jak nam się spodoba ten sam facet, to często dochodzi do sprzeczek.
Jest takim przystojnym mężczyzną i od razu mieliśmy taki filing do siebie - wspominała Żanette.
Niestety, okazało się, że Zee flirtuje z obiema siostrami. Na tym tle doszło do spięcia. Ostatecznie na randkę poszła Dżoana. Zee zabrał ją w rejs gondolą.
Jest bardzo dużo chemistry i myślę, że on mi się bardzo podoba i ja jemu też się bardzo podobam -wyznała Dżoana. Nie wiem, co Żanette o tym pomyśli. Pewnie powie, że się zakochałam po dwóch dniach, a ja się wcale nie zakochałam, tylko w ogóle było bardzo przyjemnie. Myślę, że ona jest w ogóle normalnie zazdrosna, że ja poszłam w ogóle na tę randkę.
Monique Lehman, córka znanego rysownika Papcia Chmiela, która zadebiutowała w poprzednim odcinku, postanowiła wzbogacić program o walory edukacyjne. Wyjaśniła, że aby wyglądać tak jak ona, wystarczy żyć w zgodzie z naturą.
Tak jak dawniej polscy chłopi, wstaję o świcie, idę do ogrodu, zbieram plony natury i z tego przygotowuję sobie posiłek - wyjaśniła.
W praktyce okazało się, że jajka przywozi jej dostawca sportowym autem.
Kiedy kury je zniosły? - dopytywała rzeczowo Monique. _Na pewno dzisiaj? Żeby nie były wczorajsze. Po posiłku trzeba zjeść proteinę. I właśnie jedno jajko jest najlepszym źródłem protein. Pyszne, wspaniałe jajeczko. Teraz jak się najem to trzeba będzie stracić te kalorie, chyba pójdę popływać. To nie tylko sposób na odchudzanie, ale też sposób na podtrzymanie mięśni. Dla kobiety mięśnie są ważne. Większość kobiet w moim wieku nie robi sporty. Oddychanie też jest bardzo ważne dla jędrności. Wiele koleżanek pyta mnie, jak to jest, że w wieku sześćdziesięciu paru lat nie masz żadnych zmian w tej strefie. Ćwicząc pompki można utrzymać piersi na takim poziomie jak w wieku 18 lat. Żaden chirurg nawet nie jest potrzebny, tylko napędza się im kasę. J**a nawet moim koleżankom w Polsce wysłałam zdjęcie mammograficzne, żeby wiedziały, że u mnie wszystko jest naturalne.**_
Jej starania docenia, na szczęście, mąż.
Mężczyźni patrzą na nią, bo bardzo dobrze wygląda, ma doskonałe ciało - ocenił David. Ale nie sądzę, żeby im uległa. Wie przecież, kto płaci rachunki.
_
_