Pięć lat temu wskutek przedawkowania narkotyków zmarła Whitney Houston. Trzy lata później, po kilkumiesięcznej śpiączce, odeszła także jej córka, Bobbi Kristina. Dziewczyna zapadła w nią po tym, jak została znaleziona nieprzytomna w wannie. Lekarze wykryli w jej krwi leki uspokajające i nasenne.
Teraz wydaje się, że podobny los czeka brata diwy, Gary’ego Houstona.
Do mediów przeciekło właśnie nagranie, na którym widać nieprzytomnego brata gwiazdy na siedzeniu samochodu. Zdarzenie miało miejsce 11 dni po piątej rocznicy śmierci Whitney, na parkingu pod jedną ze narkotykowych kryjówek.
To bardzo dobrze znana melina. Jest tam duży ruch. Gary jest tam stałym bywalcem - mówi źródło magazynu Radar. Koleś sprzedaje tu różne rodzaje tabletek - przeciwbólowe, przeciwlękowe, ale też kokainę, trawkę i heroinę. Widziałem tu Gary’ego dwa razy w ciągu pięciu dni. Czuł się jak u siebie. Widać było, że jest stałym bywalcem. Kupował heroinę - widziałem jak dawał dilerowi 200 dolarów. Potem poszedł do łazienki, ale go wygonili - powiedzieli, że nie może tam się naćpać, więc przeniósł się do samochodu.
Cztery godziny później, zgodnie z relacją świadka, Gary nadal był w samochodzie, już nieprzytomny.
Osoba, która nagrała całą scenę, opowiada, że "Gary naćpany do granic możliwości leżał nieruchomo, ledwo oddychając, z nogą na hamulcu, podczas gdy silnik cały czas był włączony".
To cały Gary, Cała ta rodzina to banda naćpanych głów - komentuje informator Radar Online.
Ponoć Whitney, gdy jeszcze żyła, latami próbowała wyciągnąć brata z uzależnienia. Ale kiedy zmarła, 59-letni Gary, dawniej gwiazda NBA, zaczął się staczać jeszcze bardziej.
O zdrowie syna najbardziej martwi się obecnie jego matka, która jest przerażona, że skończy tak jak jej córka i wnuczka.
Cissy ma obsesję, że Gary jest następny w kolejce na tamten świat - mówi źródło.