Szumnie zapowiadany "roast" Popka odbył się w sobotę w jednym z warszawskich klubów. Wśród obrażających "króla Albanii" znaleźli się Kazimiera Szczuka, Robert Biedroń, raper Sobota, youtuber Maciej Dąbrowski (twórca kanału Z Dupy) oraz polscy stand-upowcy.
Na roaście Popka, który tak naprawdę nazywa się Paweł Mikołajuw, nie zabrakło ostrych żartów. Jak donosi Super Express, większość dotyczyła "narkomanii Popka i homoseksualizmu innego uczestnika imprezy - Roberta Biedronia".
Swoją drogą prezydent Słupska wypadł naprawdę świetnie - donosi tabloid. Pokazał spory dystans do swojej osoby, wykazał się dużym poczuciem humoru, a przy okazji udowodnił, że nie trzeba przeklinać, żeby było śmiesznie.
Prowadzący z kolei porównali imprezę do… katastrofy smoleńskiej. Żartowano też ze śmierci Jana Pawła II.
Ostatni raz tak się bawiłem na pogrzebie papieża - rzucił ze sceny uczestnik imprezy. Jednym z roastujących był Patryk Czebańczuk, który na roaście Wojewódzkiego zasłynął niewybrednymi żartami ze śmierci Anny Przybylskiej. Stand-upowiec i tym razem popisał się brakiem wyczucia i chętnie porównał pseudonim Popka do choroby, na którą cierpiała aktorka.
Nie chcę łączyć śmierci Przybylskiej z rakiem - odnosił się w swoim żarcie komik do imienia i nazwiska Popka, które przybrał na potrzeby własnej promocji, czyli Paweł Rak.
Popka obrażał także raper Sobota, który podczas swojego "przemówienia" wyciągnął kokainę. Kiedy nadszedł czas na występ głównego zainteresowanego, na scenie również znalazły się narkotyki, ale szybko zostały zabrane przez organizatora imprezy, Marcina Wieczorka. To miało szczególnie wyprowadzić z równowagi "króla Albanii".
Ty skurwysynu! - krzyczał zdenerwowany Popek, który w pewnym momencie cisnął o scenę stoperem. Czasomierz rozbił się w drobny mak.
Według relacji tabloidu, występ Popka był "chaotyczny, jak jego osobowość". Wytknięto mu, że wymyślał żarty na poczekaniu i nie mógł rozczytać się z przygotowanych notatek. Chciał, aby "goście dobrze zapamiętali jego występ" i na scenę wkroczył z 5-litrową butelką wódki, którą częstował fanów.
Często wymyślał żarty na poczekaniu, co nie wychodziło mu zbyt dobrze - ocenia Super Express. Zawieszał się, a zużyte, oblane alkoholem kartki z żartami ciskał w innych roastujących.
Miały być papierowe samolociki, ale rzucę w ciebie gó*nem! - wykrzykiwał raper. Nie zabrakło też starego numeru Króla Albanii, czyli kopulacji z krzesłem - czytamy. W tym wypadku był to tron, na którym zasiadał. Ale udawał również stosunek seksualny z jednym z prowadzących. Był nim Marcin Sońta z Radia Zet. Mogę mówić do ciebie Sonia, bo mnie bardzo pociągasz seksualnie? - pytał radiowca Popek.
Wśród gości, którzy zakupili bilet na to "wydarzenie" byli głównie młodzi fani Popka, ale też całe rodziny, również z małymi dziećmi…
Naprawdę warto promować takich ludzi?