_
_
Martyna Wojciechowska znana jest ze swojej skłonności do ryzyka. Kilka miesięcy po urodzeniu córki Marysi, wybrała się na Antarktydę. Pojechała tam zdobyć najwyższy szczyt Mount Vinson. Niestety, pogoda nagle się pogorszyła i dziennikarka została uwięziona w namiocie w obozie High Camp na zboczu góry.
Tak przetrwała kilka dni. Warunki atmosferyczne uniemożliwiały zejście na dół, a Martynie kończyła się woda i jedzenie. Jak ujawniła w relacji radiowej, zanim skończyła się także łączność, na zewnątrz panowała temperatura minus 40 stopni i wiał lodowaty wiatr z prędkością 100 km/h. Wojciechowskiej oberwało się wtedy za nieodpowiedzialność i realną groźbę osierocenia malutkiego dziecka.
W ciągu kolejnych lat swojej podróżniczej kariery kilkakrotnie zarażała się groźnymi tropikalnymi wirusami, w tym dwukrotnie omal nie przepłaciła tego życiem. Półtora roku temu zachorowała tak ciężko, że w szybkim tempie schudła 20 kilogramów i, jak sama wyznała, "tak słaba nie czuła się jeszcze nigdy".
Podczas gdy Wojciechowska walczyła o powrót do zdrowia, zmarł jej były partner, ojciec jej jedynej córki, Jerzy Błaszczak. Mimo że rozstali się krótko po narodzinach Marysi, pozostawali w przyjacielskich kontaktach i w zgodzie dzielili się opieką nad dzieckiem. Martyna i jej córka bardzo mocno przeżyły śmierć Błaszczaka. Żeby odreagować stresy, Wojciechowska wybrała się latem na wycieczkę motocyklową. Niestety, miała wypadek, po którym lekarze musieli wszczepić jej metalowe śruby w bark.
Podróżniczka początkowo niespecjalnie się tym przejęła i próbowała żyć jak dotąd. Skończyło się przeciążeniem barku, czego nie wytrzymały tytanowe śruby.
Wtedy Martyna zrozumiała, że czas zacząć się oszczędzać. Ze względu na stan zdrowia zawiesiła nagrywanie kolejnego sezonu Kobiety na krańcu świata.
Dotarło do niej również, że po śmierci byłego partnera została jedynym rodzicem dziewięcioletniej Marysi. Jak donosi Fakt, postanowiła zabezpieczyć przyszłość dziecka na wypadek gdyby coś się stało.
Opłaca polisę na milion złotych. Wszystko z myślą o córce - ujawnia informator tabloidu. Wcześniej ubezpieczała się tylko przez niebezpiecznymi wyjazdami. Choroby i śmierć Jerzego sprawiły, że zaczęła poważniej traktować ostateczne sprawy.
_
_