Ostatnio w życiu Marty Kaczyńskiej nastąpiły spore zmiany. Córka zmarłych Lecha i Marii Kaczyńskich wreszcie zamknęła swoje sprawy z byłym już mężem Marcinem "D."* * i zaczęła sobie układać życie u boku nowego faceta.
Nowością w życiu Kaczyńskiej jest to, że dostała prestiżową fuchę w Kolegium Europejskiego Centrum Solidarności. Jak informuje Wirtualna Polska, skierował ją tam wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Formalnie przyjął ją prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Choć Kaczyńska za nową pracę nie otrzyma wynagrodzenia, to zasiadanie w 22-osobowym gremium zapewnia jej wysoki status w politycznym środowisku Trójmiasta oraz liczne kontakty. Statut Centrum przewiduje, że w skład kolegium "wchodzą cieszący się powszechnym uznaniem historycy, intelektualiści i przedstawiciele życia publicznego" - najwyraźniej uznano, że Marta się kwalifikuje.
Niestety, nie jest ona chyba tak podekscytowana posadą od Glińskiego, gdyż nie pojawiła się na inauguracyjnym posiedzeniu Kolegium. Nie wiadomo, na ile wynika to z faktu, że nie została Przewodniczącą Kolegium, gdyż stanowisko to powierzono politykowi Platformy Obywatelskiej - Bogdanowi Borusewiczowi - z którą PiS-owi ostatnio jest jeszcze bardziej nie po drodze.
Wirtualna Polska przytoczyła tłumaczenia Centrum, ale są one dosyć zawiłe jak na tak prostą sprawę. Pojawiło się podejrzenie, że po prostu nikt Marty nie zaprosił. Biuro ECS zapewnia jednak, że zaproszenie zostało wysłane, ale były duże problemy z dotarciem do adresatki. W końcu zaczęto kombinować i przesyłać je przez Ministerstwo Kultury oraz, równolegle, przez Ruch Społeczny im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Skuteczne dostarczenie korespondencji do pani Marty Kaczyńskiej okazało się zadaniem trudnym. 23 stycznia 2017 roku - na trzy dni przed rozesłaniem korespondencji do wszystkich członków Kolegium Historyczno-Programowego - chcąc potwierdzić dane adresowe pani Marty Kaczyńskiej, pod jej numer telefonu wysłaliśmy wiadomość tekstową z prośbą o wskazanie adresu korespondencyjnego. Odpowiedź nie nadeszła. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które rekomendowało panią Martę Kaczyńską, potwierdziło, że numer jest prawidłowy i obiecało przekazać prośbę o nawiązanie kontaktu z ECS - tłumaczyło Wirtualnej Polsce biuro ECS, kóre następne zaprószenie wysłało dwutorowo: pocztą pod adres Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, gdzie jest prezesem, oraz na prywatnego maila.
Korespondencja tradycyjna 3 lutego 2017 r. wróciła do ECS z adnotacją "Adresat się wyprowadził". Sekretariat próbował ponownie nawiązać kontakt telefoniczny z panią Martą Kaczyńską. Nie podjęła rozmowy, ale odpowiedziała: "Proszę o sms". Kontynuacji korespondencji, ze strony pani Marty Kaczyńskiej, niestety nie było.
To dosyć dziwne, że organizacja, w której pracuje Kaczyńska nie dysponuje po prostu jej adresem domowym. Teraz władze Centrum boją się, że sytuacja z zaproszeniem może być odebrana jako polityczny afront i zaczną się naciski ze strony rządu PiS-u, zwłaszcza w kwestii wystawy organizowanej przez Centrum i tego, jak jest tam przedstawiany Lech Wałęsa.
Patrząc na to, co dzieje się z Muzeum II Wojny Światowej, to nie trzeba być wróżbitą i pewnie będą próby nacisku na ECS - powiedział Wirtualnym Mediom Borusewicz. Jednak główne decyzje wciąż podejmuje prezydent Gdańska.
Adamowicz wciąż się nie zgadza na to, żeby do Rady ECS dołączył Krzysztof Wyszkowski, który jest skonfliktowany z Lechem Wałęsą i procesuje się z nim w sprawie współpracy byłego prezydenta z SB. Jednocześnie Wyszkowski jest mocno promowany przez Glińskiego i wiceministra Jarosława Sellina.
Czy sprawa z Kaczyńską spowoduje, że PiS dopnie swego i wymaże Wałęsę z historii prezentowanej przez Centrum?