Paweł Kukiz poczuł się dotknięty ujawnieniem przez Super Express faktu, że siedem lat temu wykupił za bezcen mieszkanie w prestiżowym punkcie Warszawy, na ulicy Dolnej. Muzyk wyjaśnił we wpisie na Facebooku, że 90-procentowa zniżka "należała się jak psu buda". Warszawscy urzędnicy nie byli jednak tego do końca pewni, bo wykup mieszkania z bonifikatą przysługiwał osobom, które chciały wykupić lokale, które zamieszkują. Kukiz zaś, wraz z rodziną, zdążył się już wprowadzić do wartej półtora miliona złotych rezydencji z basenem, położonej pod Opolem.
Poza tym jak na człowieka mieniącego się prawicowcem to dość "lewackie" podejście do kwestii własności i praw lokatorów. Jak zawsze jednak punkt widzenia zależy od innego "punktu".
Super Express ustalił także, że poseł, deklarujący, że w Sejmie będzie walczył z korupcją i nepotyzmem, trochę nagina przepisy dotyczące zakwaterowania w Nowym Domu Poselskim. Wynoszący 2200 złotych ryczałt na ten cel przysługuje jedynie tym posłom, którzy nie mają mieszkań w stolicy.
Poseł Paweł Kukiz od początku VIII kadencji Sejmu korzysta z możliwości zakwaterowania w Domu Poselskim - potwierdza sejmowe biuro prasowe.
Jednak, jak się wczoraj wyjaśniło, muzyk dysponuje mieszkaniem w stolicy. Kukiz tłumaczy, że odstąpił je córce.
_**W mieszkaniu na Mokotowie mieszka teraz moja córka z narzeczonym. Mamy we trójkę mieszkać?**_ - skomentował oburzony poseł. Mam przyjeżdżać do mieszkania i mieszkać w jednym pokoju? No na litość boską...
Rzeczywiście, byłoby niewygodnie. Ale przepisy to przepisy, tymczasem dla Kukiza zrobiono wygodny wyjątek. Kancelaria Sejmu nie chce na ten temat rozmawiać.
Jak sądzicie, czy urzędnicy byliby równie wyrozumiali dla zwykłego obywatela?