Katarzyna Figura od prawie pięciu lat próbuje rozwieść się z Kaiem Schoenhalsem. Mąż dokłada jednak starań, by rozwód okazał się dla aktorki jak najbardziej bolesnym i kosztownym przeżyciem. W zemście za ujawnienie przez Katarzynę szczegółów ich toksycznego i pełnego przemocy małżeństwa, pozwał ją do sądu za naruszenie posiadania oraz dóbr osobistych. Pierwsza sprawa już zakończyła się korzystnym dla niego wyrokiem.
Schoenhalsowi bardzo na nim zależało, bo wyrok sądu jest dla Katarzyny wykańczający finansowo. Liczyła na to, że ze sprzedaży domu na Saskiej Kępie pokryje koszt procesów i prawników. Tymczasem sąd kazał jej zagwarantować mężowi nieograniczony dostęp do należącej do niej nieruchomości. O sprzedaży nie ma więc mowy. Schoenhals liczy na to, że Katarzynie skończą się pieniądze i będzie musiała pójść na ugodę w sprawie opieki nad córkami.
Matka Schoenhalsa w rozmowie z tabloidem wyjaśniła, że syn jest niebezpiecznym psychopatą, socjopatą i manipulatorem. Dlatego jest tak skuteczny w sądzie, a być może nawet zastraszył świadków Katarzyny, którzy w rezultacie nie zdecydowali się potwierdzić wersji wydarzeń przedstawionej przez nią w Vivie: Mąż Figury mści się za zeznania matki. "Kasia jest tym wszystkim bardzo zmęczona"
Kai skończył prawo na uniwersytecie w Nowym Jorku i dobrze wie, że ich zeznania są kluczowe, by mógł dowieść, że został przez żonę pomówiony - wyjaśnia znajomy Schoenhalsa.
Kolejna rozprawa rozwodowa odbyła się 8 marca i, zgodnie z przewidywaniami, nie zakończyła się rozwodem. Tym razem, po raz pierwszy, w sądzie pojawił się mąż aktorki. Jak donosi tygodnik Na Żywo, Katarzyna była wyraźnie przerażona jego obecnością. Co gorsza, Schoenhals, który od czasu rozstania mieszkał głównie za granicą, zdecydował się wrócić do Polski i ogłosił na Facebooku, że szuka mieszkania w Trójmieście. Czyli tam, dokąd cztery lata temu uciekła przed nim Katarzyna z córkami.
Na pytanie dziennikarza tabloidu, czy chodzi mu o to, by mieszkać bliżej córek, potwierdził z uśmiechem:
Tak, ale tu muszę zadbać o dyskrecję, bo chodzi o dobro moich dzieci - skomentował.