Obecny, 15. już sezon Kuchennych rewolucji jest wyjątkowo obfity w nieudane przemiany gastronomiczne. Do tej pory Magda Gessler nie uznała aż trzech z czterech "rewolucji". Jedna z łódzkich restauracji, w której ostatnio kręciła program, upadła jeszcze przed emisją odcinka. Po powrocie do lokalu, celebrytka przed kamerami zarzucała zapłakanym właścicielkom "oszustwo" i "nieuczciwość".
Tym razem gwiazda TVN-u odwiedziła Restaurację Rodzinną w Lubinie prowadzoną przez Dorotę, która zdecydowała się otworzyć własny biznes półtora roku temu. Jak sama stwierdziła, "restauracja jest jej drugim domem", do tego stopnia, że razem z dziećmi spędza w niej całe dnie. Mimo dużego poświęcenia właścicielki i jej męża, Mariusza, który na co dzień pracuje jako górnik, lokal nie przynosi oczekiwanych zarobków. Zyski z prowadzenia Rodzinnej w porównaniu do nakładu pracy są niewielkie. Dorota przekonana jest jednak, że jej pasja do gotowania uratuje restaurację, a problemu w prowadzeniu biznesu upatruje w podejściu swoich pracowników.
Robię tu wszystko, od gotowania po mycie toalet, zakupy i zaopatrzenie - przyznała Dorota. Czasami mam dwa dni wolnego w miesiącu. Największym problemem są pracownicy, bo ja jestem na sali, jestem na kuchni, a przychodzi taki moment gdzie jest dużo ludzi i nie jestem w stanie być tu i tu.
Z kolei pracownicy Doroty zarzucali jej, że jest chaotyczna, nie potrafi zarządzać pracą i sama jest przyczyną problemów w restauracji, a ponadto nigdy nie słucha sugestii swoich podwładnych.
Głównym problemem jest brak komunikacji między personelem a szefową - stwierdziła jedna z kelnerek. Czasami jest po prostu denerwująca. Nie wiem, w co ręce włożyć - wtórowała jej kolejna pracownica. Musi tu być jakaś organizacja i jakieś obowiązki.
Gessler po wejściu do restauracji nie była zachwycona wystrojem i… obecnością dzieci.
Tu jest przedszkole czy co? - pytała zdziwiona dziecięcymi głosami.
Po spróbowaniu dań kuchni polskiej, nie mogła zdecydować się czy miejsce bardziej przypomina jej przedszkole czy szpital. Według niej serwowane przez kucharki potrawy były "masakrą" i smakowały jak "szpitalne żarcie".
Zupa bez smaku, chyba dla przedszkola, normalni ludzie by tego nie zjedli. Masakra - zawyrokowała celebrytka. Takiego świństwa dawno nie jadłam. Tu gotują ludzie, którzy pracowali w szpitalu, pamiętam jak miałam zapalenie wyrostka to w szpitalu mnie takimi świństwami karmili.
Po zaproszeniu personelu do stołu, Gessler chętnie wytykała wszystkim błędy, szczególnie krytykując doświadczenie zawodowe kucharek, które wcześniej pracowały w… przedszkolu i szpitalu.
Wyście kiedykolwiek to jedli, co podajecie? - dramatyzowała. To jest taki szajs, jaki w życiu nie jadłam! W komunie tak źle nie gotowali, to jest szpitalne żarcie, bo dzieci by tego nie zjadły. Kurwa, nawet tak z prostej rzeczy jak kasza można zrobić zajebiste danie. A wy robicie takie barachło jak za komuny. No jak można mnie prosić na takie jedzenie? Rewolucje powinniście sami sobie zrobić. W głowach!
Kelnerki przerażone zachowaniem gospodyni Kuchennych rewolucji, obarczyły całą winą szefową.
Nie w każdym odcinku rzuca talerzem, musiało być naprawdę źle - oceniła przerażona kelnerka. Wychodzi na to, że szefowa nie potrafi gotować.
Pracowniczki chętnie opowiadały na wizji o problemach w restauracji. Ich zdaniem szefowa nie potrafi przyjąć krytyki, a jedzenie przez nią przygotowywane "nie zawsze im smakuje", jednak nie chcą jej tego mówić, bo "zwyczajnie się boją".
Szefowa jest dla nas niemiła, powinna bardziej szanować naszą pracę, mówi do nas: idź posprzątaj te rzygi - żaliły się kelnerki w obecności Gessler.
Ja, jako szefowa czasami nie zdaję sobie sprawy, że nie zawsze popełniam dobre decyzje - zdobyła się na samokrytykę najbogatsza polska restauratorka.
Konflikt między pracowniczkami a szefową urósł do rangi największego problemu restauracji. Kelnerki zarzucały jej, że "muszą czytać w jej myślach", z kolei Dorota oskarżała je o brak organizacji… W odcinku nie zabrakło też dramatów, bo Magda chętnie wyciągała z właścicielki problemy osobiste. Okazało się, że mąż Doroty pracuje jako górnik na bardzo dużych głębokościach i przez nerwy związane z pracą Mariusza w kopalni "nie może myśleć normalnie o pracy".
Masz sparaliżowany mózg i źle zarządzasz restauracją - zdiagnozowała jej problemy Gessler.
Stara się być silna, ale wbrew pozorom jest słaba - ocenił mąż właścicielki. Jest bardzo zajechana, dlatego chciałem, żeby pani Magda tu przyjechała.
Po rozmowach z pracownikami, Gessler ogłosiła, że restauracja, która według niej wcześniej serwowała "szpitalne żarcie", będzie teraz "lokalem na wysokim poziomie" i "dla innego klienta". Tym samym Restauracja Rodzinna zmieniła się w Miedzianą.
Gdy Gessler po kilku tygodniach wróciła do odmienionej restauracji, nie posiadała się z zachwytu nad przemianą kuchni i personelu.
Wtedy byłam bardzo wypłukana psychicznie, a teraz jak jest duży ruch to nawet nie czuję zmęczenia - oceniła właścicielka, czekając na wyrok Gessler.
Fajna, ciekawa karta. Sałatka jest przepyszna, smak jest taki, jaki zostawiłam tutaj ja - zawyrokowała Magda. Strogonow jest bardzo smaczny, to klasyka minionych czasów, jest obłędny. Wszystko jest pyszne, jestem bardzo zadowolona, to miejsce do którego chcę przyjść.
Mieliśmy wskoczyć o jeden poziom, a wskoczyliśmy o dwa - podsumowała Dorota.