"Dobra zmiana" w mediach publicznych okazała się wyjątkowo korzystna dla Dody. Piosenkarka, która za rządów prezesa Juliusza Brauna pozostawała w niełasce z powodu uwag o "naprutych winem apostołach", ma szansę wrócić do TVP. Prezes Kurski uznał, że świetnie pasuje do nowej patriotyczno-biesiadnej formuły "mediów narodowych", w których dominować ma polityczna propaganda i disco-polo. Ujawnił nawet, że planuje zaangażować ją do nowego sezonu The Voice of Poland.
Bywanie na premierach filmów o żołnierzach wyklętych, fotografowanie się z Antonim Macierewiczem i mówienie o honorze przyniosło jednak wymierne rezultaty: Doda o Macierewiczu: "Cenię ludzi, którzy stawiają honor Polski ponad własny"
Wprawdzie widzowie nadal wypominają Dodzie obrazę uczuć religijnych, medialne awantury z byłymi chłopakami i ssanie plastikowego penisa w Empiku, jednak Jacek Kurski zapowiedział, że nie zamierza z tak błahych powodów wykluczać Doroty z telewizji publicznej:
To dobra i kompletna artystka - ocenił niedawno. Nie lubię wykluczania ludzi za cokolwiek.
Niestety, faworyzowaniem Dody poczuła się dotknięta Edyta Górniak, która przez trzy edycje brylowała w The Voice. W rozmowie z Faktem grozi, że jeśli Rabczewska zasiądzie w fotelu jurorskim, to Edzia osobiście wykluczy się z show.
Za każdym razem, gdy dostaję zaproszenie, by być trenerem w "The Voice of Poland", od razu zadaję pytanie, z kim będę współpracować. Program trwa cztery i pół miesiąca i dobrze, jeśli ten czas upływa w atmosferze szacunku i zrozumienia - zwierza się w tabloidzie. Jeśli będzie tak, jak mówi prezes TVP, i Doda zostanie trenerem, to z bólem serca rozstanę się z programem. Nie mogę niestety pracować z kimś, kto mąci i psuje atmosferę. Jestem profesjonalistką i w pracy cenię sobie komfort i spokój.