Ojciec prezydenta Andrzeja Dudy od czasu zaprzysiężenia syna na najwyższe stanowisko w państwie wyraźnie rozwinął skrzydła. Z reguły nie omija okazji do tego, by wspomnieć, że fakt, iż Polska ma tak wspaniałego prezydenta, jest głównie jego osobistą zasługą. Jak wyznał na spotkaniu Mężczyzn Świętego Józefa, starał się wychować syna tak, jak, według jego wyobrażeń, święty Józef mógł wychowywać Jezusa.
_**Uczestnictwo w mszach świętych, celebracja pierwszych piątków oraz częsta spowiedź to oczywiście podstawa**_ - pouczał Jan Duda. Najlepiej jeśli chłopiec jest ministrantem, bo to kształtuje w nim prawdziwie męskie cechy jak sprawność, uczciwość, sprawiedliwość i odwaga.
Dlatego, jak przypomina tygodnik Newsweek, gdy Andrzej skończył osiem lat i na świat przyszła jego młodsza siostra Anna, profesor Jan Duda przejął wychowanie syna. Żona nie protestowała, bo, jak sama wyznała w wywiadzie-rzece Rodzice prezydenta, "tylko mężczyzna wychowa syna po męsku, żeby nie był maminsynkiem".
Podobno to właśnie wieloletnie wychowanie w silnie patriarchalnej rodzinie nie pozwala obecnie Andrzejowi Dudzie sprzeciwić się Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego uważa za swojego "politycznego ojca".
W prelekcji, wygłoszonej do Mężczyzn Świętego Józefa, profesor Duda dał do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko budowania autorytetu rodzicielskiego za pomocą bicia. Dla przykładu przytoczył pewną "anegdotę":
Kiedyś bardzo ważna osoba, biskup, opowiedział mi, jak siostrzeniec troszkę chory był i grymasił, kaprysił i dokuczał wszystkim, więc on go tak - pach - w rękę uderzył. A ten mówi: tylko mama może bić Adasia - wspominał. Dziecko czuje kto za nie odpowiada i ten ktoś ma dużo większe uprawnienia również ze stosowania sankcji. Jeżeli chcemy utrzymać autorytet, dziecko musi czuć, kto za niego odpowiada.
Ujawnił także, że mężczyźni są z natury bardziej racjonalni i skłonni do strategicznego myślenia niż kobiety, które z kolei lubią głównie przytulać.
Kazimiera Szczuka nazwała jego opinie "złotymi myślami psa Fafika".
To jest wykład z dziedziny gender studies na poziomie złotych myśli psa Fafika - komentuje w Newsweeku. Chociaż tamte były zabawniejsze. Jak sobie mały Jasio wyobraża, czym się różni jedna płeć od drugiej. On się spotyka w przykościelnym kółku i tak sobie plecie.
Jak donosi tygodnik, opinie taty prezydenta są kłopotliwe także dla urzędników Kancelarii Prezydenta, którzy woleliby, żeby profesor Duda porzucił marzenie o zostaniu celebrytą. Niestety, podobno Andrzej Duda boi się poprosić tatę, by ograniczył zwierzenia.
Newsweek przypomina, że za czasów PRL-u rodzice prezydenta nie byli szczególnie aktywni w opozycji, a właściwie wcale nie angażowali się w jej działalność. Czyli przeciwnie niż rodzina Agaty Kornhauser-Dudy. Jan Duda na studiach wstąpił do Zrzeszenia Studentów Polskich, które uznał za "neutralne światopoglądowo". Jego szeregi opuścił w 1970 roku, gdyż, jak sam przyznaje, pozbawiono go ważnej funkcji w kierownictwie.
_**W środowisku krakowskiej inteligencji profesor Duda ani jego żona nie są dobrze znani**_ - pisze gazeta. Nawet fakt, że w Jan Duda został w 2014 roku radnym sejmiku województwa małopolskiego, niewiele zmienił. Rozmówcy w sejmiku opowiadają, że po trzech latach kadencji Duda, który zajmuje się innowacjami, wciąż nie może zapamiętać, że większość takich inwestycji finansuje się w unijnych funduszy.
Jako radny od innowacji wsławił się głównie niechęcią wobec ścieżek rowerowych.
Jestem radnym w sejmiku i mówię cały czas: ludzie, czy będą ścieżki rowerowe, czy nie będą, to jest kompletnie nieważne - zwierzył się w wywiadzie dla Naszego Dziennika. Chodzi o to, żeby ratować rodziny! Oczywiście, cel gender jest jasny: depopulizacja Europejczyków i zniszczenie rodziny. To lewackie i libertyńskie wstecznictwo niesie tylko rozkład, szczególnie moralny. Musimy być czujni.
W trosce o moralność własnej rodziny, profesor Duda dopilnował, by dzieci uczestniczyły w roratach codziennie o 6.30. I, jak przyznaje mama prezydenta, nie było to dobrowolne.
Przez cały adwent budziliśmy dzieci o świcie i o 6.30 rano byliśmy już w kościele na roratach. Codziennie. Chcieliśmy, żeby nasze dzieci traktowały życie religijne poważnie. Jaś był tu zresztą bardzo rygorystyczny - wspomina Janina Milewska-Duda w Rodzicach prezydenta.
To nie jedyna rodzinna tradycja w domu Dudów. Jak ujawniają znajomi rodziny, do tej pory w Wigilię Bożego Narodzenia wszyscy jedzą z jednej miski, by "podkreślić chłopskie korzenie".
