Wojtek Szczęsny razem z Mariną Łuczenko od kilku miesięcy mieszkają w Rzymie, gdzie piłkarz gra w tamtejszym klubie AS Roma. Jak się okazuje, ten układ nie do końca pasuje byłej piosenkarce, która w wywiadach żali się, że życie "na trzy domy bywa męczące", bowiem bramkarz ma także posiadłości w Londynie i Warszawie. Mimo "uciążliwych" niedogodności i dzielenia czasu pomiędzy trzy miasta, celebrytka od kilku miesięcy zapowiada swój powrót na scenę muzyczną, a w sieci regularnie pokazuje zdjęcia ze studia nagraniowego, chwaląc się "nowym projektem". Jednak póki co jej czas wypełniają imprezy z przyjaciółkami i chałturzenie w centrach handlowych.
Jak zapowiada Szczęsny, Marina obecnie intensywnie przygotowuje się do reaktywacji swojej kariery. Według niego, była piosenkarka wciąż "rozwija skrzydła", a jego rolą jest cierpliwe czekanie aż "rozwinie je w zupełności". Zapewnił, że chociaż branża żony to "nie jego biznes", to jest jej najwierniejszym fanem.
Marina rozwija skrzydła - stwierdził w rozmowie z Ulą Chincz w Dzień Dobry TVN. Ja czekam aż rozwinie je w zupełności, bo jej pomysł na projekt jest coraz bliżej. Ja jej oczywiście kibicuję i wspieram na tyle, ile mogę. Nie jest to mój biznes, coś na czym się znam. Ale wiadomo, że zawsze będę jej kibicował.
Przy okazji zdradził też, że choć podoba mu się w Rzymie, jego sportowa przyszłość w AS Roma jest "mocno niepewna". Być może będzie musiał pożegnać się z kontraktem opiewającym na 3 miliony euro rocznie.
Nie wiem, czy tam zostanę - zmartwił się. Moja przyszłość tam jest mocno niepewna.
Jak myślicie, Marina będzie musiała znaleźć nowego sponsora jej talentu? Zobacz: Wojtek Szczęsny zapłaci za płytę Mariny! "Krążek powstaje w Londynie"