Dokładnie tydzień temu w centrum Londynu doszło do ataku terrorystycznego, w wyniku którego pięć osób zginęło, a 40 zostało rannych. Wśród nich był też jeden Polak. Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie, chociaż specjaliści od terroryzmu wskazują, że był on raczej dziełem "samotnego wilka", ale ISIS zrobi wszystko, by przypisać sobie takie "zasługi".
Naocznym świadkiem tragedii był były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który w chwili zdarzenia przejeżdżał przez centrum Londynu taksówką. Kiedy zorientował się, że na chodniku leżą zakrwawieni ranni, włączył kamerę i zaczął nagrywać całe zajście, po czym umieścił filmik na Twitterze. Z kolei brytyjski polityk, Keith Palmer, natychmiast udzielił pierwszej pomocy rannym. Sytuację postanowiła wykorzystać Marta Kaczyńska, która w swoim felietonie w najnowszym numerze tygodnika wSieci zaatakowała byłego ministra, zarzucając mu promowanie się w mediach kosztem ludzkiego cierpienia.
Pewien były polski minister - przypadkowy naoczny świadek zdarzenia - zamiast zwyczajnie, po ludzku rzucić się z pomocą, tak jak to uczynił jego brytyjski odpowiednik, nagrał cierpienie ofiar telefonem i rozpowszechnił film na Twitterze - napisała.
Sikorski najwyraźniej poczuł się dotknięty i niesprawiedliwie osądzony, bo natychmiast postanowił skomentować słowa Kaczyńskiej, oczywiście na Twitterze. W dwóch zdaniach udało mu się uderzyć w najczulszą strunę rodziny Kaczyńskich, jaką jest nawiązanie do katastrofy smoleńskiej.
O zamachu w Londynie wypowiedziała się Marta Kaczyńska. Ta sama, która przytuliła 3 mln zł za śmierć rodziców w wypadku, a nie w zamachu.
Jak widać, siedem lat po wypadku Tupolewa temat ani trochę nie słabnie i przy każdej okazji jest wykorzystywany do wymiany politycznych ciosów.
Jak myślicie, kiedy im się znudzi?
**Paweł Kowal: dziwi mnie, że po zmianie rządu nie ma żadnego ruchu ws. Smoleńska
**