Michel Moran zyskał popularność dzięki sędziowaniu w polskim Masterchefie. Od kilkunastu lat mieszka w Polsce ze swoją drugą żoną, ma tu też modną restaurację. Jak jednak opisywał dzisiejszy Super Express, przed 14 laty kucharz... trafił do aresztu za niepłacenie alimentów. W rozmowie z tabloidem dość pokrętnie tłumaczył, że miał to być sposób na zmuszenie matki jego syna do umożliwienia mu widzeń z ojcem. Skończyło się na Europejskim Nakazie Ścigania i ekstradycji do Francji.
TVN zareagował błyskawicznie i pozwolił swojej gwieździe na wytłumaczenie się w dzisiejszym _**Dzień Dobry TVN**_, szczególnie, że afera zbiegła się z konferencją promującą _**Masterchefa Juniora**_ i rozpoczęciem castingów do kolejnej "dorosłej" edycji show.
W programie śniadaniowym Moran tłumaczył, że to stare dzieje, a syn i on są bardzo zżyci.
To nie tak, że nie chciałem zapłacić alimentów. Dostęp do syna był ograniczony, ja bylem za granica - zapewniał. Dzisiaj Andrea ma 26 lat. Jedynym rozwiązaniem było: dopóki nie zobaczę się z synem, nie zapłacę alimentów. Nie zawsze kiedy się rozstajemy jest różowo. Ona mówiła, że nie wie, gdzie ja mieszkam, ale było jasne, ze mieszkałem już w Polsce. Dostałem rok więzienia. Wracając do Hiszpanii przez Francje na granicy była kontrola, wtedy się dowiedziałem, że jest taka sytuacja. Byłem deportowany. Deportacja trwała krótko. To był dla mnie ratunek, żeby się zobaczyć z synem. To był dla niego szok, miał 12 lat. Zdecydował w wieku 14 lat ze chce mieszkać z nami.
Czuję się źle, tytuły są dramatyczne - dodał Moran. Ale artykuły mówią prawdę o sytuacji. Nie ukrywam się, nie mowie ze to nieprawda, to była walka o syna. On o tym nie wie, jest daleko, zajęty. To było minęło, 14 lat życia, mam kontakt z matka Andrea, który jest dobry.
_
_
**"MasterChef": Michel Moran o znajomości z Wojciechem Amaro
**