Krystyna Pawłowicz, chociaż nie została zaproszona do Rzymu na szczyt unijny, bacznie śledziła jego przebieg. Nie spodobało jej się zachowanie przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junckera.
Jean-Claude Juncker rzeczywiście przyjął dość swobodną pozycję podczas spotkania z papieżem, pojawiły się nawet podejrzenia, że przysypiał podczas audiencji. Bardzo wylewnie witał się także z zaproszonymi na szczyt politykami, chociaż akurat nie z Beatą Szydło.
Zdaniem Pawłowicz, jest to niewątpliwy dowód na nadużywanie przez Junckera alkoholu. Jej zdaniem musiał znajdować się pod jego wpływem podczas spotkania z Franciszkiem. W tej sytuacji nie widziała innego wyjścia jak tylko podjąć się osobiście nauczenia Junckera dobrych manier.
Wystosowała do niego pismo, w którym udziela mu srogiej bury za to, że nie umie się zachować na salonach i wyraża nadzieję, że po jej interwencji poprawi się na przyszłość.
Pana zachowania, będące wynikiem Pana choroby alkoholowej, są nie do zaakceptowania w świetle przyjętych norm kulturowych. Kompromitują nie tylko Pana osobiście, nie tylko ważny urząd, który Pan piastuje w Unii Europejskiej, ale kompromitują i obrażają też obywateli państw członkowskich Unii (...). Kompromituje Pan też mnie - posła na Sejm RP i obywatela Polski - napisała urażona Krystyna. Proszę więc Pana przewodniczącego o refleksję i zmianę sposobu wykonywania swojego urzędu.
Listem pochwaliła się na swoim profilu na Facebooku.
Zdaniem byłego ambasadora Polski w Hiszpanii, Andorze oraz przy NATO, Jana Marii Nowaka, teraz trzeba tylko trzymać kciuki za to, by nikt nie potraktował połajanek Krysi poważnie.
To nie jest oficjalny list, napisała go posłanka znana z ekscentryczności. Stąd nie widzę powodu do międzynarodowych awantur. Gdyby jednak Jean-Claude Juncker zareagował i powstał wokół tego szum, MSZ i PiS powinni odciąć się od pisma i zaznaczyć, że to prywatna inicjatywa posłanki - skomentował w rozmowie z Gazetą Wyborczą. To chamskie zachowanie, skrajny prymitywizm. Ten list szkodzi polskim stosunkom.