Nikt nie zrobił takiej reklamy serialowi Ucho Prezesa, jak parodiowani tam politycy Prawa i Sprawiedliwości. Prezes Jacek Kurski został takim fanem produkcji, że chciał nawet emitować odcinki w TVP, oczywiście pod warunkiem ośmieszania opozycji. Utarło się wręcz, że jeżeli ktoś nie pojawia się w Uchu Prezesa, to znaczy, że nie liczy się w PiS-ie. Nie każdy jednak się z tego cieszy, posłanka Pawłowicz na przykład narzekała, że nie pokazano, jak naprawdę jest ładna, życzliwa i łagodna.
Niestety, nie wszyscy wykazują się takim - choćby nawet udawanym - dystansem, co "bohaterowie" serialu. Nauczyciel z Żagania udostępnił odcinki Ucha Prezesa na swoim koncie facebookowym, obok satyrycznych obrazków w obronie WOŚP. Spotkały go za to nieprzyjemności: lokalne władze postanowiły "wykazać się" przed wyższymi szczeblami administracji i Bartłomiej Woś stanie przed... komisją dyscyplinarną przy wojewodzie lubuskim!
Choć sportretowani w Uchu Prezesa politycy pytani o serial dobrodusznie się uśmiechają, ich podwładni wiedzą, że oglądanie go jest "nieprawomyślne". Problem nagłośnił portal Zagan.dlawas.info:
Powziąłem informację, że dyrektor placówki oświatowej podległej powiatowi, zgłosił jednego z nauczycieli do komisji dyscyplinarnej przy wojewodzie - powiedział radny Tomasz Kwarciński. Temat jest o tyle bulwersujący, że dyrektor zrobić to miał na podstawie wpisów na prywatnym profilu w portalu społecznościowym. W dodatku wśród treści, o które oskarżany jest nauczyciel znajduje się m.in. jeden z odcinków "Ucha Prezesa", a także rysunki broniące Jerzego Owsiaka i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W związku z powyższym zadaję pytanie: co dzieje się w naszym powiecie? Czy naprawdę zabrnęliśmy już w takie rejony absurdu, żeby zwalniać porządnych ludzi z pracy za "Ucho Prezesa", serial satyryczny?
W wywiadzie dla Wirtualnej Polski Bartłomiej Woś ujawnił, że został ukarany na wniosek żagańskiego starosty Henryka Janowicza. Ten przysłał do dyrekcji szkoły list, po którym sporządzono nauczycielowi całą teczkę z jego "przewinami".
Po tym liście zostałem wezwany do dyrektora. Zobaczyłem wyjmowane z szuflady screeny z mojego prywatnego konta na Facebooku, które miały być dowodem w mojej sprawie i list ze starostwa - wspomina Woś. Usłyszałem coś w rodzaju, że dyrektor nie chce tego robić, ale ma naciski i musi zgłosić mnie do komisji. Oblałem się zimnym potem.
Sławomira Morawska, starsza wizytatorka Kuratorium Oświaty w Zielonej Górze powiedziała żagańskiemu serwisowi, że Rzecznik Dyscyplinarny dla Nauczycieli przy Wojewodzie Lubuskim rozpoczął postępowanie wyjaśniające "w związku z uchybieniem godności zawodu i obowiązkom nauczyciela przez prezentowanie w mediach społecznościowych wypowiedzi pełnych agresji wobec kościoła katolickiego i władz państwowych".
Nie wiem, o co chodzi, nie atakowałem nikogo, moje wypowiedzi nie były agresywne. Mogą mnie ukarać naganą, ale równie dobrze wyrzucić z pracy, albo nawet wyrzucić z kilkuletnim bądź dożywotnim zakazem uprawiania zawodu. I za co? Za udostępnianie serialu, który ma kilkumilionową oglądalność na YouTube? Dla mnie to koszmar i nie mogę zrozumieć, dlaczego komuś przeszkadza ogólnie dostępna i nienapastliwa satyra - mówi nauczyciel.
Podczas gdy sąd przed komisją ma się odbyć 20 kwietnia, sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich. Poinformował, że działania przeciwko Wosiowi łamią zapisy zarówno Konstytucji RP, jak i Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka oraz Karty Praw Podstawowych UE.
Decyzja o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego na podstawie Karty Nauczyciela powinna uwzględniać konstytucyjne oraz międzynarodowe gwarancje wolności wypowiedzi oraz swobody wyrażania poglądów. Postawienie takiego zarzutu dyscyplinarnego musi więc budzić poważne wątpliwości. (...) Swoboda wypowiedzi nie może ograniczać się do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub jakiejś grupie społeczeństwa. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości na inne poglądy, bez których demokratyczne społeczeństwo nie istnieje.
Woś podejrzewa, że cała sytuacja może mieć podłoże polityczne, gdyż jako radny zajmował stanowisko niewygodne dla lokalnych władz. Pomimo toczącego się postępowania wyjaśniającego, nie dał się zastraszyć i publikuje kolejne odcinki Ucha Prezesa ze specjalnymi pozdrowieniami dla starosty.
Jestem radnym i jako rajca wielokrotnie publicznie występowałem przeciwko powiatowym władzom i ich niektórym decyzjom, jak np. tym o likwidacji szkół - powiedział Wirtualnym Mediom. Być może to odwet, ale nie chcę gdybać.
Twórcza Ucha Prezesa Robert Górski odmówił komentarza w tej sprawie.
Przypomnijmy, że największa satyra w obronie WOŚP-u napisała się sama: Akcja PiS-u "wygrała" z WOŚP! Wydano 362.000, zebrano... 14 TYSIĘCY!