Anna Lewandowska już w najbliższych tygodniach zostanie mamą. Swoje przygotowania do narodzin pierwszego dziecka szczegółowo dokumentuje w sieci, jednak jak od początku ciąży zapewniała w kolorowej prasie, nie miała zamiaru zwalniać zawodowego tempa i chętnie angażowała się w nowe projekty. Odkąd Robert Lewandowski ogłosił ciążę żony, Ania zdążyła już wydać nową płytę z treningami dla ciężarnych, wziąć udział w reklamie i zorganizować "obóz motywacyjny". W międzyczasie znajduje też chwilę dla męża i w sobotę wybrała się na mecz Bayernu z Borussią. Na trybunach zasiadła w towarzystwie Oliviera Janiaka i Kuby Wesołowskiego.
Lewandowski po meczu wziął udział w konferencji prasowej, w której został zasypany pytaniami o ciążę swojej żony. Piłkarz o przyszłym tacierzyństwie opowiada dość niechętnie i nie ukrywał zirytowania zadawanymi pytaniami.
Podczas konferencji jeden z reporterów zapytał sportowca, czym się bardziej stresuje: nadchodzącymi rozgrywkami z Realem Madryt czy zbliżającym się porodem.
Na razie spokojnie, zarówno do jednego jak i drugiego podchodzimy - odpowiedział. Mam nadzieję, że tu i tu będzie dobrze, bez większych komplikacji.
Padło też pytanie o samopoczucie przyszłej mamy, co Lewy skwitował krótkim "ciąża to przecież nie choroba".
Czuje się dobrze, przecież to nie choroba - przyznał zirytowany. Widać po niej, że nie ma większych problemów.
Mimo to dziennikarze nie dawali za wygraną i starali się wyciągnąć jak najwięcej informacji o dziecku. Cierpliwość Roberta skończyła się, kiedy został zapytany o… wyprawkę dla noworodka.
Mieszczą wam się jeszcze w domu rzeczy dla dziecka? - zapytał jeden z redaktorów.
A co, byłeś i widziałeś? - odpowiedział wyraźnie rozdrażniony piłkarz.
Nie. Słyszałem, że jesteście zasypywani przez producentów... - kontynuował dziennikarz.
Ja też wiele rzeczy słyszałem - oznajmił i uciął wywiad. Dobra, dzięki.
Jak myślicie, Ania i Robert będą bardziej wylewni po porodzie?