Krzysztof Jaryczewski, wokalista zespołu Oddział Zamknięty, w styczniu tego roku przeszedł operację przeszczepienia wątroby.
Myślę, że to akt braterstwa z pozoru obcych sobie ludzi. Dostałem część kogoś bez której nie mógł bym żyć - napisał wtedy na Facebooku. Nie wiem kto to i nie chcę wiedzieć, wiem, że jest bratem/siostrą. Dziękuję Ci człowieku. Obiecałem też że zaopiekuję się nią najlepiej jak będę potrafił.
Operacja została przeprowadzona przez lekarzy Centralnego Szpitala Klinicznego Akademii Medycznej w Warszawie. Muzyk, występujący ostatnio jako Jary OZ, nie do końca jednak zaufał Narodowemu Funduszowi Zdrowia i na wszelki wypadek zaciągnął kredyt na 80 tysięcy złotych, żeby mieć rezerwę, gdyby trzeba było przeprowadzić badania lub dodatkowe zabiegi prywatnie.
W rezultacie brakuje mu teraz na leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu.
Krzysztof nie koncertuje, a rachunki płacić trzeba - tłumaczy w Fakcie jego menedżerka Hanna Wdowiak. _Musi też opłacać wyjazdy z Sopotu do Warszawy na badania kontrolne. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, ale o koncertach nie ma mowy. Krzysiek powinien unikać tłumu, nie wytrzyma fizycznie wyjazdu w szalone trasy. O śpiewaniu też nie ma mowy, dlatego mamy w zespole Jary OZ innego wokalistę. Krzysiek musi nabierać sił i rehabilitować się. Musi jeść zdrowo, czysto i ekologiczne, by do wątroby nie dostały się szkodliwe substancje. Bierze też masę leków antyodrzutowych czy sterydów**. Koszty z tym związane są ogromne, ale dla Krzyśka jest to druga szansa.**_
_
_