50-letni Gordon Ramsay jest obecnie jednym z najpopularniejszych i najbogatszych kucharzy na świecie. Fortuny dorobił się dzięki kontrowersyjnym programom kulinarnym, w których wyzywał i poniżał uczestników. Kucharz-celebryta nie ograniczał się jedynie do aktywności telewizyjnej i na fali popularności zaczął wydawać książki oraz otwierać nowe restauracje, które łącznie mają już kilkanaście gwiazdek Michelin. Ramsay uważany jest za autorytet kulinarny nie tylko w rodzinnej Wielkiej Brytanii, ale i na całym świecie. W 2014 roku odwiedził polską edycję Masterchefa, gdzie na planie spotkał się z Magdą Gessler. Niestety, restauratorka nie przypadła mu do gustu, czym pożalił się w TVN-ie.
Choć Gordon może liczyć swoje zarobki w milionach funtów, nie zamierza "rozpuszczać" czwórki swoich dzieci. Kucharz jest zwolennikiem "twardego wychowania i dyscypliny", dlatego razem z żoną zarządził, że jego trzy córki i syn sami będą zarabiać na swoje utrzymanie. Sławny ojciec dokłada im jedynie na "kieszonkowe", z którego Megan, Matilda, Holly i Jack mają opłacać rachunki za telefon i bilety komunikacyjne do szkoły. Ramsay przyznał, że nie zamierza też zostawić im pieniędzy w spadku. Jego zdaniem "miliony otrzymane za darmo" mogłyby je zepsuć. Jak tłumaczy, sam pochodził z ubogiej rodziny, a na swój sukces pracował "nieustannie przez wiele lat".
Chociaż fortunę kucharza oszacowano na około 113 milionów funtów to jego dzieci nigdy nie leciały pierwszą klasą - wylicza Daily Mail. W luksusowej restauracji ojca Royal Hospital Road, której przyznano trzy gwiazdki Michelin, jadły po raz pierwszy, gdy najstarsza Megan obchodziła 16. urodziny. Gordon i jego żona Tana wypłacają najstarszej córce raz w tygodniu 100 funtów. Z tej kwoty Megan musi opłacić bilety komunikacyjne, swoje rachunki i zaoszczędzić na nowe ubrania. Jej młodsze rodzeństwo dostaje połowę tej kwoty.
Jak donoszą zagraniczne tabloidy, wszystkie dzieci Gordona i Tany pracują w wolnym czasie, a także udzielają się charytatywnie m.in. w szpitalu Great Ormond, gdzie odwiedzają chorych pacjentów.