Dzisiaj były mąż Edyty Górniak, Dariusz K., odpowiedzialny za zabicie przechodzącej przez ulicę na pasach i na zielonym świetle Ewy J., musiał skończyć udawać, że wszystko jest w porządku i będzie mógł cieszyć się nieskrępowaną wolnością. Jeszcze w zeszłym tygodniu mógł opalać gołe pośladki nad jeziorem, a już dzisiaj dowiedział się, że nieprędko tam wróci, bo orzeczono wobec niego wyrok sześciu lat pozbawienia wolności.
Podczas dzisiejszej rozprawy sąd apelacyjny zdecydował się skrócić zasądzoną karę siedmiu lat pozbawienia wolności. Co więcej, mimo przejechania na czerwonym świetle i spowodowania śmiertelnego wypadku, już za dziesięć lat Dariusz znów będzie mógł pędzić ulicami Warszawy, gdyż nie odebrano mu dożywotnio prawa jazdy. Sędzia postanowił zasądzić najniższą możliwą w tym przypadku karę. Dlaczego?
W uzasadnieniu uznano, że Dariusz nie był pod wpływem narkotyków, ale "po zażyciu". Obecność kokainy w badanej krwi tylko trochę była poniżej granicy, która zmieniłaby kwalifikację jego stanu upojenia. Eksperci ustalili też, że były mąż diwy muzycznej był po zażyciu leku psychotropowego klonazepamu, co oskarżony tłumaczył tym, że leczył się u psychiatrycznie. Jednocześnie środek ten przyjmuje się, żeby zamaskować zażycie kokainy, nikt nie był jednak w stanie udowodnić tego Dariuszowi K.
Najniższa możliwa kara nie wynikała jednak z jakichkolwiek wątpliwości, że to oskarżony zabił kobietę przechodzącą przez pasy na zielonym świetle. Przeciwnie, jego rola nie ulega wątpliwości, ale okolicznością łagodzącą okazały się... zaniedbania organów ścigania, które za późno pobrały od niego krew. To dzięki zaniedbaniom policji rodzina zabitej Ewy J. wcześniej będzie mogła wpaść na Dariusza K. na ulicy.
Biorąc pod uwagę ten "czynnik łagodzący" sąd zmienił początkową kwalifikację, że Dariusz był po spożyciu narkotyku, a nie pod wpływem - co jest tylko wykroczeniem, a nie przestępstwem. Tym samym potraktowano go tak samo, jakby prowadził samochód po spożyciu alkoholu. A w takim wypadku kara nie może być niższa niż sześć lat. Z tego względu skrócono też odebranie prawa jazdy z dożywotniego na dziesięcioletnie.
Dariusz K. poniesie też koszty rozprawy - całe 600 złotych. Z pozostałych kosztów ze względu na zmianę wyroku... został zwolniony.