Konstanty Radziwiłł dopiął swego i wbrew wcześniejszym rozporządzeniom unijnym cofnął zezwolenie na sprzedaż antykoncepcyjnej "tabletki po" *bez recepty . Wbrew medycznym faktom Komisja Zdrowia przychyliła się do stanowiska Kościoła Katolickiego, że jest to środek wczesnoporonny, a podczas obrad ogłosiła, że *jak się komuś to nie podoba, może się wynieść z Polski. W ten sposób Ministerstwo Zdrowia kontynuuje realizowanie prorodzinnej, a antyaborcyjnej polityki Jarosława Kaczyńskiego.
Teraz program Radziwiłła wszedł w kolejny etap. Zamiast antykoncepcji minister będzie promować... "kalendarzyk małżeński". Choć określany jest "naturalną metodą antykoncepcyjną", nie ma żadnych właściwości kontrolowania płodności, za to może pomagać przy planowaniu rodziny, żeby zajść w ciążę. Choć metoda omawiana jest za darmo w szkołach, które zdecydowały się na wprowadzenie zajęć z edukacji seksualnej, dostępna jest też w sieci i w aplikacjach na smartfony, to Ministerstwo Zdrowia na jej promocję zamierza wydać... trzy miliony złotych z podatków. Zobacz: Ministerstwo Zdrowia wyda 3 MILIONY na promocję… "kalendarzyka małżeńskiego"!
Pomysłem tym oraz kierunkiem, w jakim zmierza polityka Radziwiłła, oburzona jest Dorota Wellman, jedna z rzeczniczek praw kobiet w Polsce. Dziennikarka napisała dla Wysokich Obcasów tekst, w którym zaproponowała, żeby kolejnym krokiem ministra było wprowadzenie pasów cnoty, co całkowicie podporządkuje seksualność i płodność kobiet oczekiwaniom polityków i wymogom mężczyzn.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł chce za trzy miliony wdrożyć projekt, który promuje kalendarzyk małżeński. Zakłada między innymi powstanie strony internetowej z e-kalendarzykiem, będzie można także porozmawiać na czacie z ekspertem. Takie strony już istnieją, a aplikacje w telefonie pozwalają nam kontrolować płodność - napisała Wellman. Skoro minister jest taki nowoczesny, proponuje również zajęcie się tematem pasów cnoty. Pas cnoty symbolizował ograniczenie seksualności kobiet oraz ich całkowitą uległość i podporządkowanie mężczyznom. Są tak samo na czasie!
Wellman "popłynęła" też w swojej politycznej fantazji:
Uwaga, promocja. Żelazne majtki za jedyne 49,99 zł. Uczynią cię niepokonaną, nienapoczętą i świętą. Ostatnie sztuki, nie czekaj. I jeszcze widzę reklamę w telewizji. Czasy zamierzchłe. Ona wygląda z wieży i widzi rycerza pędzącego na białym koniu. Rycerz wpada do komnaty i nie zdejmując zbroi, bierze to, co należy tylko do niego. Ona jęczy z rozkoszy. W tle romantyczna muzyka i rżenie konia. Zmysłowy głos lektora: "Masz żelazne majtki, brawo ty!".
Dziennikarka zasugerowała też, że tak ogromne pieniądze zostałyby lepiej wykorzystane, gdyby wydano je jednak na leczenie. Niestety, żeby mieć na e-kalendarzyk i opłacanie eksperta na czacie trzeba było najpierw ograniczyć fundusz na... ratowanie ciężarnych i rozpocząć wdrażanie płatnych zabiegów w publicznej służbie zdrowia.