W kolejnym odcinku Kuchennych Rewolucji Magda Gessler odwiedziła Bar na Stawkach w Ostrowcu Świętokrzyskim. Lokal prowadzi Ania, która zachęcona sukcesami swojej wcześniejszej działalności - barem z obiadami domowymi w jednej z galerii handlowych - otworzyła swój drugi bar, gdzie postanowiła trzymać się już "sprawdzonego przepisu na biznes". Szybko okazało się jednak, że nie tylko lokalizacja restauracji, ale i serwowane jedzenie nie zapewniły stałych wpływów finansowych 47-letniej właścicielce, przesadnie dbającej o czystość i dyscyplinę wśród pracowników.
Nasz bar jest w nieciekawej lokalizacji - tłumaczyła przed kamerami Ania, przyznając że nie ma doświadczenia w gotowaniu. Zbieg okoliczności, przypadek, nigdy bym nie pomyślała, że będę gotować w pracy. Wydaje mi się, że jak ja tu jestem cały czas to będzie lepiej pokrojone, ugotowane i umyte.
Personel w Barze na Stawkach też jest sprawdzony, bo kucharki i kelnerki pracowały u Ani jeszcze w poprzednim lokalu, ale kiedy okazało się, że nowo otwarty bar nie cieszy się powodzeniem i nie zarabia na swoje utrzymanie, właścicielka postanowiła jeszcze bardziej zaangażować się w pracę. Jak wyznała, od pewnego czasu codziennie wstaje o 4 rano, żeby skoro świt być już w barze. Skrupulatnie pilnuje też godzin pracy swoich pracownic oraz czystości, szczególnie w kuchni, która lśni wypucowana niczym laboratorium, co Anię akurat uszczęśliwia i sama szczerze to przyznaje. Niestety jej pracownice już tak zadowolone nie są, a właścicielka zauważyła, że ostatnio "zaczęły ignorować jej polecenia", dlatego oznajmiła im, że zacznie udzielać im nagan w formie pisemnej.
Szefowa była zła o to, że miałam na 9, a przychodziłam 9.03 - żaliła się kelnerka Paulina. Szefowa zwraca nam uwagę dziesięć razy dziennie. To jest męczące.
Wszystkie wysiłki właścicielki Baru na Stawkach niestety nie poprawiły sytuacji finansowej jadłodajni, bo klientów ceniących sobie jej dania nie przybyło. Za to pracownice uznały, że dłużej w takiej atmosferze pracować się nie da, a wszelkie starania ich do niedawna lubianej szefowej przynoszą więcej szkody niż pożytku, co przy samym wejściu zauważyła Magda Gessler.
Ktoś, kto otworzył tę restaurację, albo ma wielką odwagę, albo zero wyobraźni - oceniła gwiazda TVN-u. Tyle ładnych lasek, a śmierdzi frytkami. Co mam próbować, kiedy tu śmierdzi?
Po spróbowaniu dań polecanych przez Anię, gospodyni Kuchennych Rewolucji większość z nich wypluwała do serwetki, nie szczędząc przy tym słów krytyki.
Kombinacja chemiczna barszczowa, jest tu dużo świecących składników, to jest niejadalnie, suche i trocinowate - oceniła potrawy, które musiała sobie przynieść do stołu. Ja nie odnoszę tego gówna. To jest tak złe, że nie będę pracować i tego odnosić . Flaki są mdłe i szpitalne. Gołąbek bez smaku, bez przypraw, mam wrażenie, że to jedzenie dla ludzi ciężko chorych na żołądek. Ilość chemii w tym gównie, że jest to jak zajzajer. Straszne, po prostu straszne!
Smutno, miałam nadzieję, że troszeczkę lepiej umiemy - nie mogła się pogodzić z krytyką właścicielka.
Gessler postanowiła przeegzaminować Anię z podstawowej wiedzy o gatunkach ziemniaków, serów i... kawioru. Jak się okazało, właścicielka nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytanie.
Pani jest bardziej handlarzem, niż restauratorem - przyznała Magda. Pani dania są wymydlone, bez smaku. Pani nie ma kompletnie pojęcia o świecie kulinarnym. Ile istnieje kawiorów?
Nie mam wiedzy na ten temat - broniła się oburzona właścicielka. Ja się uczę dopiero. To nie było w porządku, żeby robić mi takie szkolne przepytki. Miałam ochotę stąd wyjść. To tak jakby się jej zapytać, czy zna się na mechanice pojazdów.
Celebrytka po zapoznaniu się ze stanem kuchni, którą oceniła na "sterylnie czystą, wręcz klasztorną i nieużywaną" i postanowiła namówić kucharkę na zwierzenia. Niestety, Monika czuła się tak zastraszona, że tylko przytakiwała zarzutom Gessler wobec właścicielki.
Szefowa nam przeszkadza - wyznała kucharka.
Restauratorka obarczyła całą winą za złe prosperowanie lokalu właścicielkę Anię, której zarzuciła "skąpstwo" i "brak smaku".
Pani myśli, że jak pani wypucuje każdy kafelek, to będzie dobrze? Pani nie pilnuje smaku! - grzmiała Gessler. Nie zna się pani na jedzeniu. Dlaczego pani nie zacznie się uczyć? Anka obudź się, życie czeka! Nie ma jedzenia, smaku, nic!
Nikt mi nie powie szczerze do bólu, co jest źle - przyznała rozgoryczona właścicielka. Ja do końca nie ufam pracownikom. Boję się, że jak mnie tu nie będzie, nie będą należycie i na sto procent pracować.
Z zarzutami celebrytki zgodziła się kucharka Monika, której zdaniem właścicielka "kłamie na każdym kroku". Ośmielona zachowaniem Magdy Gessler postanowiła na wizji opowiedzieć o tym, co myśli o zarządzaniu Ani.
Właścicielka robi jedną potrawę przez trzy godziny, robi chaos, nie można skupić się na własnej pracy - wyznała. Zdecydowałam się wszystko powiedzieć. I tak wiem, ze będzie przesrane.
Gessler po rozmowach z pracownicami załamywała się, że "jeszcze nigdy nie była tak zdemotywowana przy żadnej z rewolucji". Mimo to postanowiła ogłosić zmiany. Nazwę Bar na Stawkach zmieniła na Gospoda Jagoda, w której dominującym daniem będzie dziczyzna. Do menu wprowadziła kawior ze ślimaków, co raczej nie spotkało się z entuzjazmem Ani.
Ostrowiec nie jest przygotowany na takie wyszukane dania - oceniła surowo właścicielka.
Pomimo początkowej niechęci właścicielki, rewolucja się udała, a po powrocie do restauracji gwiazda TVN-u nie mogła się nachwalić poziomem kuchni i odmienionym zachowaniem "wszystko pilnującej" Ani.
Kruchy schab z dzika, kawior jest genialny - chwaliła Gessler. Bardzo dobre jagody. Pycha! Myślę, ze jest super. Moje gratulacje. Mogę spokojnie polecić to miejsce.