Mateusz Kijowski po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach założył Komitet Obrony Demokracji, bez większego trudu przyciągając tysiące obywateli, którym nie spodobały się pierwsze decyzji nowego rzadu, zwłaszcza dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. KOD jako pierwszy dał im możliwość wyrażania sprzeciwu. Szybko jednak okazało się, że bezrobotny informatyk z wyliniałym kucykiem nie jest bynajmniej postacią kryształową.
Jednak kiedy na jaw wyszły jego długi alimentacyjne, jego zwolennicy byli już tak zaślepieni, że zamiast go potępić za okradanie własnych dzieci… zaproponowali zbiórkę pieniędzy na rzecz Kijowskiego, zaś Jacek Żakowski przekonywał, że kiedy tacy szlachetni mężczyźni idą walczyć o wolność to kobiety i dzieci schodzą na dalszy plan.
Z czasem wyszło na jaw, że Kijowski sam urządza zbiórki pieniędzy na swoją rzecz, chociaż akurat na dzieci nie przeznaczył z tego ani złotówki. Ważniejsze okazały się jego marzenia o najnowszym iPhonie.
Współpracownicy Kijowskiego, poruszeni jego pazernością, ujawnili faktury, za pomocą których przelewał pieniądze na swoje prywatne konto.
Jednak to nie skłoniło lidera KOD-u ani do refleksji, ani do ustąpienia ze stanowiska. Najwyraźniej zamierza na nim niezłomnie trwać aż uda mu się ostatecznie pogrzebać resztki prężnego jeszcze przed rokiem ruchu.
Najwyraźniej trudno mu się rozstać z pracą, która przynosiła mu 15 tysięcy złotych miesięcznie. Na takie sumy opiewały ujawnione do tej pory faktury, które wystawiał swojej firmie informatycznej. Załatwił to tak sprytnie, by o pieniądzach nie dowiedział się komornik, bo mógłby je zająć na poczet zaległych alimentów. Tłumaczył, że "płaci, ile może". Wyniosło to średnio 1200 złotych miesięcznie na troje dzieci. Koszt utrzymania jednego dziecka wycenił więc na 400 złotych. To mniej niż wynosi państwowy dodatek na dziecko.
Kiedy jednak prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo, zaś minister Zbigniew Ziobro zaczął grozić zamykaniem alimenciarzy w więzieniach, Kijowskiemu udało się wysupłać trochę więcej pieniędzy.
W ostatnich dwóch miesiącach wpłacił na dzieci ponad 15 tys. zł! Dla porównania w grudniu 2015 roku przelał jedynie. 2,06 zł!!! Nic dziwnego, że jego dług alimentacyjny wynosi około 220 tys. zł - pisze Super Express. Liderowi KOD nie postawiono jeszcze co prawda zarzutów uchylania się od płacenia alimentów, jednak jeśli tak się stanie, będzie mógł trafić za kratki nawet na dwa lata. Według dokumentów, do których dotarliśmy, właśnie zaczął spłacać długi alimentacyjne. W marcu Kijowski przelał na konto pruszkowskiego komornika 10 320 zł, a w kwietniu ponad 5 tys. zł.
Miejmy nadzieję, że nie jest tak w tym przypadku, jednak wielu alimenciarzy stosuje podobną strategię. Dzięki nieregularnym wpłatom dowolnie dobranych kwot nie można im postawić zarzutu uporczywego uchylania się od płacenia. To jednak ma zmienić nowa ustawa. wprowadzająca kary dla alimenciarzy, których dług przekroczy równowartość trzech świadczeń. Grozić im będzie nawet do dwóch lat więzienia.
Kijowski z pewnością jest dumny, że okradaniem własnych dzieci zapisał się w polskim prawie, zaś nowa ustawa od jego nazwiska została nazwana "lex Kijowski".
