49-letni Jimmy Kimmel należy do jednych z najbardziej lubianych prezenterów i showmanów w Stanach Zjednoczonych. Od 2001 roku prowadzi własny program Jimmy Kimmel Live!, który wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. W tym roku dziennikarz poprowadził też galę Oscarów, a do historii przeszły jego publiczne ataki na Trumpa, którego skrytykował za niesprawiedliwą politykę wobec imigrantów.
Przypomnijmy: Jimmy Kimmel do Trumpa: "Oscary transmitowane są do ponad 225 krajów, które teraz nienawidzą USA"
Prywatnie Kimmel jest żonaty ze scenarzystką Molly McNearney. Pod koniec kwietnia para przywitała na świecie syna Williama Billy’ego. Choć poród przebiegł bez komplikacji, trzy godziny po narodzinach dziecka okazało się, że chłopiec musi przejść ciężką operacją na otwartym sercu. Prezenter nie ukrywa, że walka o zdrowie i życie syna kosztowała go wiele nerwów, czym podzielił się z widzami w trakcie ostatniego odcinka Jimmy Kimmel Live.
Moja żona leżała w łóżku, a niezwykle uprzejma pielęgniarka Cedars-Sinai usłyszała szmery w sercu i zobaczyła, że chłopiec robi się siny, co nie było normalne - tłumaczył na wizji Kimmel powstrzymując płacz. Lekarze zorientowali się, że nie ma wystarczającej ilości tlenu we krwi, sercu i płucach. Niezbędna była natychmiastowa operacja, którą wykonano w szpitalu dziecięcym w Los Angeles. Operacja powiodła się, jednak trzeba ją będzie powtórzyć w ciągu najbliższych 3 do 6 miesięcy.
W poruszającej historii showmana nie zabrakło też humoru i charakterystycznych dla niego sarkastycznych żartów. Dodał, że jego syn opuścił już szpital i jest w domu.
Biedne dziecko, nie tylko ma wadę serca, ale też i moją twarz - żartował. Przede wszystkim chciałbym podziękować mojej żonie Molly. Głównie za to, że pozwala mi uprawiać ze sobą seks. Ale także za to, że była taka silna i zrównoważona, taka pozytywna i taka kochająca, podczas tego najgorszego koszmaru, jakiego może doświadczyć świeżo upieczona matka.