Życie George’a Michaela było burzliwe i obfitowało w skandale obyczajowe. Wokalista, w którym kochały się miliony fanek długo ukrywał swoją prawdziwą orientację, z obawy o karierę. Piosenkarz został niejako zmuszony do coming out'u wskutek głośnego incydentu w jednej z toalet w Beverly Hills. W 1998 roku George udał się do publicznego szaletu, gdzie spotkał tajnego agenta, któremu zaproponował seks. W efekcie został aresztowany, a w ogólnoświatowych mediach wybuchł skandal.
Gwiazdor był wówczas w związku z Kennym Gossem, który na łamach The Sun, po latach opowiedział o szczegółach tego zdarzenia.
Jedną z najzabawniejszych rzeczy jakie pamiętam jest jego aresztowanie. Byliśmy wcześniej na lunchu i George trochę wypił. Butelkę lub półtorej butelki wina - wspomina 58-latek. Rozeszliśmy się, ja do swoich spraw, on do swoich. Nagle dostałem od niego wiadomość "Kochanie proszę zadzwoń pod ten numer". Zadzwoniłem. Usłyszałem w słuchawce "Policja Beverly Hills". Powiedziałem, że szukam George’a Michaela. Zawołali go do telefonu. Zapytałem "kochanie co się stało, prowadziłeś po pijanemu? A on na to "żeby tylko!"".
Dalej Goss opowiedział jak wydostał ukochanego z aresztu, choć nadal nie wiedział, co się właściwie stało.
Musiałem pójść do bankomatu i wypłacić pieniądze na kaucję. To było około 2 tysiące dolarów. Nie było łatwo w ciągu dnia wypłacić tyle kasy, ale udało mi się. George odchodził od zmysłów. Chodził w tę i z powrotem po korytarzu. Zabrałem go stamtąd, poszliśmy do samochodu, a on nadal nie chciał mi powiedzieć co się stało. Powiedział mi dopiero gdy dotarliśmy do domu. Gdy w końcu się przyznał, powiedziałem mu: skarbie, to nic takiego. Rozejdzie się po kościach - relacjonuje Kenny.
Jednak Michael przeczuwał, że sprawa odbije się szerokim echem. Następnego dnia, według relacji Gossa, nad ich domem latały helikoptery z fotoreporterami. Pojawiły się też słynne nagłówki: "Zip me up before you go go", nawiązujące do tytułu słynnego hitu Michaela.
Za swój występek George został skazany na 500 funtów i 80 godzin prac społecznych.
Nie byłem zły, nie krzyczałem na niego, nie groziłem rozstaniem. Przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Było mi go żal, bardzo się tym zamartwiał - mówi Kenny, który podejrzewa jednocześnie że jego partner był już zmęczony ukrywaniem się i celowo sprowokował sytuację, by się ujawnić jako gej.
Toaleta, w której to robił znajdowała się naprzeciwko Beverly Hills Hotel, niemal na widoku. Moim zdaniem chciał zostać przyłapany - ocenia Goss. On się ujawnił, a wraz z nim ja. Ostatecznie wyszło nam to na dobre.
Pół roku później George, "na cześć" coming out'u nagrał singiel Outside, którego teledysk nawiązuje fabułą do sytuacji w toalecie z policjantem.
Po tym skandalu George był jeszcze wielokrotnie notowany. W 2016 roku za posiadanie marihuany w samochodzie, a kilka miesięcy później za jazdę pod wpływem narkotyków. W 2008 ponownie w publicznej toalecie w Londynie - tym razem za posiadanie kokainy i marihuany.
Pamiętam chodzenie do sądu. Trafił do więzienia na 8 tygodni. Nie zdążyliśmy się nawet pożegnać - opowiada Kenny.
Ponoć George opisywał pobyt w więzieniu jako coś "potwornego". Na szczęście partner regularnie go odwiedzał.
Nikt nie traktował go tam ulgowo. Musiał nosić niebieski mundurek z paskami - to było nawet urocze. Mówił, że pierwsze noce spędził w strachu, że ktoś go zabije.
Goss i Michael rozstali się w 2011 roku, gdyż nie mogli już znieść wzajemnych uzależnień. Kenny nałogowo pił, a George ćpał. Jednak nawet po rozstaniu podkreślali, że byli dla siebie "miłością życia".
Gwiazdor zmarł pod koniec 2016 roku i aż trzy miesiące zajęło lekarzom ustalenie przyczyny jego śmierci. Choć spekulowano, że George przedawkował narkotyki lub był chory na AIDS, w oficjalnym komunikacie podano, że przyczyną zgonu było zapalenie mięścia sercowego i otłuszczenie wątroby. Na jego pogrzebie Kenny Goss nie krył rozpaczy:
Był ogromną częścią mojego życia - bardzo go kochałem. Był przemiłym i szczodrym człowiekiem - powiedział.
Zobacz też: