W grudniu zeszłego roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia w trójmiejskim apartamencie Dariusza i Barbary Michalczewskich doszło do awantury domowej. Funkcjonariuszy wezwała przerażona żona boksera, która w pierwszym odruchu zeznała, że mąż znęca się nad nią regularnie od siedmiu lat. W podobny sposób traktował swoją poprzednią żonę, która w końcu musiała uciekać przed nim do schroniska dla katowanych kobiet.
Barbara po kilku godzinach pożałowała jednak swojej szczerości i postanowiła zmienić zeznania, wspierana przez prawnika Dariusza, który próbował zatrzeć złe wrażenie, przedstawiając ją jako niezbyt rozgarniętą kobietę, która sama nie wie, co mówi.
Poza tym, jak wyjaśnił, nawet jeśli doszło między nimi do spięcia, to Barbara sama była sobie winna, bo zamiast odnieść się ze zrozumieniem do ciężkiego stanu męża, który wrócił do domu pijany, "powiedziała o dwa-trzy zdania za dużo". Czyli, jak to zwykle w Polsce, winę najłatwiej było zrzucić na kobietę.
Na szczęście polskie prawo i konwencja antyprzemocowa przezornie zakładają, że w takich przypadkach winowajca może wywierać na ofierze presję, by wycofała obciążające go zeznania, a sprawy o przemoc w rodzinie ścigane są z urzędu.
Dlatego, chociaż skruszony Dariusz zaraz po opuszczeniu aresztu zabrał żonę do alpejskiego kurortu Ischgl, gdzie spędzili Sylwestra w pięciogwiazdkowym hotelu, a zaraz po powrocie udali się do Miami, śledztwo ciągle się toczy.
Michalczewskiemu grunt zaczął palić się pod nogami - ujawnia tygodnik Twoje Imperium. Biegli toksykolodzy stwierdzili, że tamtej nocy był pod wpływem narkotyków. "Opinia biegłych ma istotne znaczenie co do oceny czynów, które są zarzucane podejrzanemu" - powiedziała Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Świadkowie przesłuchani w sprawie zeznali, że w domu Michalczewskich do wyzwisk i rękoczynów mogło dochodzić o wiele częściej. Ze śledztwa dziennikarskiego wynika, że Michalczewscy od kilku lat mają założoną Niebieską Kartę, która służy policji dokumentowaniu aktów przemocy w rodzinie. Jeśli prokuratura udowodni Michalczewskiemu zarzucane mu czyny, podróż dookoła świata nie uchroni go raczej przed karą. Może to nawet oznaczać rok więzienia .
Przypomnijmy, że, niestety, Darek wpisuje się w niechlubną polską "tradycję": Bije nie tylko margines społeczny. Pudelek nie zapomina celebrytom, którzy znęcali się nad bliskimi (ZDJĘCIA)