Doda, chociaż od 15 swoje życie relacjonuje publicznie w czasie rzeczywistym i opowiedziała już wszystko, o czym Polacy chcieli wiedzieć, a nawet znacznie więcej, ciągle pasjonuje się udzielaniem wywiadów. W najnowszej rozmowie z magazynem Gala ujawnia, co się u niej wydarzyło przez minione pół roku, czyli od czasu poprzedniego wywiadu.
Okazuje się, że nadal odkrywa uroki życia singielki.
Suknię ślubną przefarbowałam na błękit, nie zmarnowała się - uspokaja w wywiadzie. Mężczyźni nie są oczywiście beznadziejni. Nie generalizuję. Znam wielu fajnych facetów, mój zespół składa się z mężczyzn, moi przyjaciele to głównie faceci, mój management też i oni beznadziejni nie są. W relacjach damo - męskich na pewno nie miałam szczęścia. Każdy mój związek opierał się na bezinteresownej miłości z mojej strony. Moja miłość do mężczyzn zawsze była szlachetna, bo wynika to z mojej natury. Ale na razie nic chcę żadnego mężczyzny
Zostanę na stałe singielką. Jestem nią już od półtora roku. Nareszcie śpię jak dziecko. Nie mam stresów przed snem, nie mam gonitwy myśli, jak rozwiązać jakiś problem w związku. W ciągu tego roku zrealizowałam mnóstwo projektów. Taki spokój jest dla artysty bardzo ważny, bo jak wiadomo artyści są nadwrażliwi i wszystko dziesięć razy bardziej ich dotyka. Zazdroszczę moim koleżankom, że się pokłócą z facetem, a potem przyciskają w głowie przycisk "wyłącz emocje" i mówią: "E tam, jutro się ze starym pogodzę, zabierze mnie do restauracji, kupi mi torebkę i po sprawie". Ja bym tak nie umiała. Moja mama uważa,że "zgoda buduje, niezgoda rujnuje, papież kazał przebaczać, teraz wszyscy faceci tacy, ideału nie znajdziesz". Gdybym miała jej słuchać, nadal byłabym żoną Radka, narzeczoną Nergala i trwała patchworkowe w jeszcze paru związkach. Każdemu bym wybaczała i dawała kolejne szanse.
Czyli, jak można wnioskować, Rabczewska podejrzewa, że większość kobiet tkwi w nieudanych związkach, bo tak wypada, albo nie widzą innego wyjścia. Oprócz tego piosenkarka jest niemal pewna, że przynajmniej połowa kobiet w ogóle nie powinna mieć dzieci, bo się do tego nie nadaje, lub podświadomie wcale nie chce ich mieć, ale ulega naciskom z zewnątrz.
W głębi duszy wiem, że nie powinnam mieć dziecka, bo nie umiałabym być matką - wyjaśnia Doda. Tak jak zresztą 50 procent kobiet, które decydują się na dzieci. Dziecko to nie chichuachua, to nie sposób na ratowanie małżeństwa, nie lalka do przebierania ani polisa na życie. Bycie matką to najbardziej odpowiedzialna rola w życiu, jakiej możemy się podjąć. Właśnie takim myśleniem paradoksalnie udowadniam moje odpowiedzialne podejście do tematu posiadania dzieci. Mam świadomość swoich wad, nie porywam się z motyką na słońce. Być może jednak nadejdzie taki dzień, kiedy zmienię zdanie.