W kolejnym odcinku Kuchennych Rewolucji Magda Gessler odwiedziła restaurację Bajkową w Swarzędzu prowadzoną przez parę: 36-letnią Karolinę i 40-letniego Piotra. Lokalizacja Bajkowej wydawała się być wymarzona - na nowym osiedlu, w sąsiedztwie przedszkola i szkoły. I choć początkowo nie mogli narzekać na brak gości, od kilku miesięcy lokal świeci pustkami, a starania właścicieli nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i większych zarobków. Zdaniem Karoliny i Piotra świetny start Bajkowej i ich nagłe wzbogacenie się wywołało zazdrość wśród mieszkańców miasteczka. Właściciel przyznał się, że po trzech miesiącach funkcjonowania restauracji pozwolił sobie na kupno samochodu, na co "sąsiedzi patrzyli z zawiścią".
Boli mnie tutaj zachowanie ludzi, nieszczerość, zazdrość, zawiść, z tym się niestety też spotykamy - przyznała Karolina. Pomimo starań, zawsze jest źle. My zaczynamy nie lubić ludzi powol i.
Jestem dumny, że Karolina jest ze mną, chociaż mam ciężki charakter - tłumaczył z kolei Piotr. No, jestem upierdliwy, bo wiem ile to kosztuje mnie energii. Dokładamy co miesiąc od 15 do 20 tysięcy. Oboje mamy tego już dosyć.
Chociaż w lokalu wypieka się własny chleb, w karcie są i ryby i dziczyzna, a witrynki na barze kuszą apetycznymi ciastami, coraz mniej osób zagląda do restauracji. W kuchni rządzi właścicielka, której pomaga mama oraz Piotr, który z zawodu jest cukiernikiem.
Wkładam całe serce w to, jak gotuję i przyprawiam - przekonywała przed kamerami Karolina. Są takie dni, że nikt nie zagląda, że jest pusto. Cały czas zastanawiamy się, gdzie jest problem.
Po przybyciu do swarzędzkiej restauracji gwieździe TVN-u od razu nie spodobało się menu i zbyt cukierkowy wystrój lokalu. Zamawiając dania nie miała świadomości, że w kuchni zestresowana właścicielka przygotowuje każdą potrawę ze łzami w oczach.
To danie jest żadne, nie wiadomo skąd. Mięso jest niedobre, skwaszone, albo zepsute - oceniła Gessler po spróbowaniu dziczyzny. Ten pstrąg jest jak zdechły, przepieczony, rozwalony, strasznie to wygląda. Nawet nie mogę tego połknąć jest tak suche.
Z "wyrokiem" Magdy zgadzała się także mama właścicielki, pani Krystyna, która oceniła przygotowane dania jako "kompletną jałowiznę".
Kurde jestem załamana, wszystko źle - żaliła się na wizji Karolina. Czasami człowiek ma ochotę się poddać.
Gospodyni Kuchennych Rewolucji szybko zdiagnozowała problem restauracji, którym okazała się niepewna siebie i roztrzęsiona właścicielka.
Wymyśliłaś sobie świat, który kompletnie nie pasuje do świata obok - tłumaczyła Magda. Gubisz się, bo nie masz podstaw kuchni.
Karolina postanowiła opowiedzieć Gessler smutną historię swojego małżeństwa. Przed laty wyjechała do Norwegii, gdzie poznała przyszłego męża. Mężczyzna znęcał się nad nią do tego stopnia, że restauratorka bała się o swoje życie, dlatego postanowiła uciec od niego i rozpocząć nowe życie w Polsce.
W końcu wylądowałam w szpitalu, mam jeszcze bliznę - opowiedziała. Uciekłam na jego oczach. Przestałam się bać, powiedziałam koniec - już mnie więcej nie uderzysz, chyba, że mnie zabijesz, jest mi już wszystko jedno. Błagał i prosił, a ja wzięłam walizki i pojechałam. Tak, mam nadal lęki, gdzieś to w środku ciągle tkwi.
Załamana Karolina przyznała, że niełatwo było jej rozpocząć nowy związek. Gdy poznała Piotra była pełna nadziei, że wspólny biznes zbliży ich do siebie jeszcze bardziej. Na pocieszenie, Gessler zaproponowała jej, aby przygotowała swoje popisowe danie. Niestety, nie przypadło jej do gustu.
To nie jest bajka, to jest sól ziemi czarnej - oceniła słone risotto z łososiem, które przygotowała jej właścicielka. Coś z twoim smakiem jest nie tak. To jest niedobre!Ble, okropne.
Następnego dnia prowadząca zaproponowała aby Robert - kucharz i kelner w jednej osobie, przygotował dla niej pulpety, które porównała z pulpetami ugotowanymi przez Karolinę. Smak i kuchnia Roberta znacznie bardziej zasmakowała Magdzie, niż "talent" kulinarny szefowej kuchni.
Pulpety są twarde, można nimi głowę rozbić, to jest kula armatnia! Nie podałabym tego w restauracji, jest to słabe - oceniła Gessler. Za to ciasta Piotra są wybitne, rzadko się spotyka tak dobrą szarlotkę i sernik.
Po rozmowie z personelem restauracji Magda postanowiła zmienić nazwę Bajkowej na Piknik w kratkę. Pełni nadziei właściciele upatrywali w rewolucji swojej drugiej szansy.
Mam nadzieję, że pani Magda jak dobra wróżka zdjęła klątwę z tego miejsca i będzie lepiej - przyznał Piotr.
Podczas promocji restauracji doszło do kolejnego "incydentu", który wyprowadził właścicielkę z równowagi. Nauczycielki z sąsiedniego przedszkola w obecności dzieci wytknęły Karolinie, że jej restauracja nie przyjmuje zorganizowanych grup, dlatego wolą to miejsce omijać z daleka.
Na razie jestem przybita - stwierdziła załamana Karolina. Mam ochotę sama to przerwać. Nie chcę już brać w tym udziału, mam dosyć wszystkiego. Jestem tak zestresowana.
Masz to w dupie, nie chcesz tego ratować? - dopytywała celebrytka.
Karolina wyprowadzona z równowagi przez słowa krytyki postanowiła winą za niepowodzenia restauracji obarczyć swojego partnera, który, jak się okazało, nie tylko pomagał w kuchni, ale i płacił wszystkie rachunki.
Piotr podjął decyzję beze mnie, ma mnie w dupie - grzmiała właścicielka. Razem wymyśliliśmy tę restaurację. Ja nie mam siły na to, no i tyle. Przykro mi.
Entuzjazm właścicieli szybko zgasł, a Karolina nie chciała słyszeć o kontynuacji rewolucji, o czym poinformował kelner Robert następnego dnia, gdy na miejsce przyjechała ekipa programu.
Szef i szefowa podjęli decyzję, że będą rezygnować z tego - wyjaśniał Robert. Chciałem trochę popracować, ale nie wyszło.
Roztrzęsiona Karolina była w wyjątkowo bojowym nastroju i nie chciała tłumaczyć powodów swojej decyzji przed kamerami.
My nie chcemy już rozmawiać z panią Magdą na żaden temat - ostrzegła właścicielka zasłaniając się rękami.
Gessler nie kryła rozczarowania decyzją właścicieli, mimo to próbowała przekonać Piotra, aby spróbował sam rozkręcić biznes, bez pomocy partnerki.
To, co robicie, po prostu strzelacie sobie samobója - mówiła rozczarowana. To nie jest łatwe, to nie jest lipa, to nie jest show, to jest życie.
Nie pani Magdo, nie zaczniemy - stwierdził nieugięty Piotr. To miejsce miało być dla Karoliny, miała mieć swoje "coś". Pani swoja osobą i autorytetem nas stresuje.
Restauratorka nie dawała za wygraną i przekonywała, że "do końca walczy o ludzi, którzy prowadzą restauracje", mimo to 40-letni właściciel nie zgodził się na dalsze przeprowadzanie rewolucji i uznał, że biznes z Karoliną bardziej ich "rozdzielił, niż zespolił".
Na siłę nic nie zrobimy - stwierdziła zrezygnowana Magda. Spróbuję jeszcze raz sernika, sprawdzę czy to nie była pomyłka. Jest naprawdę przepyszny. Mogłabym zrobić tu tylko kawiarnię, przysięgam ci, że będzie tu kolejka.
Nie pani Magdo, podjąłem już decyzję - nie dał się przekonać właściciel. To miejsce miało nas zespolić, a rozdzieliło. Karolina nie chce, meczy się.
Gessler zaproponowała wreszcie, aby kelner Robert przejął i poprowadził restaurację pod nadzorem Piotra. Mimo początkowej niechęci, 25-latek zgodził się na ten "układ", jednak właściciel i tak stwierdził, że rewolucja się nie odbędzie.
Kocham ją i jestem w stanie wszystko dla niej poświęcić - przyznał zrezygnowany Piotr, co celebrytka skwitowała słowami: No cóż, miłość jest ślepa.
Po czterech tygodniach Gessler postanowiła ponownie wybrać się do Swarzędza, jednak nie zdecydowała się odwiedzić odmienionej restauracji, która wznowiła działalność pod starą nazwą i w sieci chwali się nowym wystrojem, przygotowanym przez dekoratorów Kuchennych Rewolucji.
No cóż, zobaczymy, czy ludzie to kupią - podsumowała nieudaną rewolucję restauratorka.