Lech Morawski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego i profesor prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu wystąpił niedawno na konferencji zorganizowanej na Uniwersytecie w Oxfordzie. Na panelu poświęconym sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce oprócz niego wypowiadał się profesor Tomasz Gizbert-Studnicki, który krytykował działanie rządu Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei Morawski, mianowany w 2015 roku na prawomocnie obsadzone już miejsce jako tzw. sędzia dubler, bronił wprowadzonych przez PiS zmian twierdząc, ze reformy mają na celu walkę z korupcją.
Korupcja rujnuje mój kraj - żalił się. Kto tego nie weźmie pod uwagę, nie zrozumie, dlaczego większość Polaków popiera działania rządu.
Dalej sędzia pochwalił się między innymi, że chociaż rząd jest przeciwko "homoseksualistom i innym takim", nie są przecież ścigani za swoją orientację... Czyli jak w starym dowcipie o Stalinie z puentą "a mógł zabić".
Jesteśmy konserwatywni, ale mamy ugruntowaną tradycję tolerancji - zapewniał Morawski. Dla przykładu obecny rząd jest przeciwko homoseksualistom i innym takim, ale nie są ścigani.
Profesor zaatakował także polską konstytucję, którą nazwał "dramatem".
Polska konstytucja jest całkowicie niejasna. Można ją interpretować w dowolny sposób! - grzmiał. Dla mnie to legislacyjna tragedia i dramat.
Zgromadzeni słuchacze panelu byli oburzeni i zdumieni jego wystąpieniem.
Podobnie jak zresztą politycy opozycji w kraju. Platforma Obywatelska już zapowiedziała, że będzie domagać się dymisji Morawskiego.
