Polityka Władimira Putina przeciwko środowiskom LGBT największe skutki miała w "zaprzyjaźnionej" z Rosją Czeczenii, której przywódca, Ramzan Kadyrov, został odznaczony tytułem Bohatera Rosji. Bojówkarz i ludobójca, zafascynowany torturami i reperujący finanse państwa porwaniami dla okupu ponoć powołał pierwszy od czasów hitlerowskich... obóz koncentracyjny, do którego wywożeni są homoseksualiści. Są tam grupowo przetrzymywani w celach, poddawani torturom aby wyjawić dane innych gejów, niektórzy są zabijani. Ci "szczęśliwsi" mają dostać ultimatum: śmierć albo natychmiastowe opuszczenie Czeczenii. Nie było jednak przypadku dobrowolnego wypuszczenia żadnego z więźniów. Ostatnio Kadyrow wprost nawoływał do dokonywania czystek na tle orientacji seksualnej.
Po ponad miesiącu od momentu, gdy doniesienia o organizacji obozu i mordach na gejach ujrzały światło dzienne, Władimir Putin ogłosił, że na jego zlecenie zostanie zorganizowane dochodzenie w tej sprawie. Prezydent twierdził wcześniej, że nie ma powodu, aby wierzyć w doniesienia o stworzeniu aż sześciu (!) obozów ani o policji zachęcającej rodziców do "honorowych zabójstw" swoich nieheteroseksualnych dzieci. Kadyrov w ogóle nie wiedział, skąd pomysł o czystkach, gdyż od dawna utrzymuje, że w Czeczenii gejów w ogóle nie ma.
Po publikacji informacji o śledztwie w izraelskim serwisie Haaretz, sprawę skomentował attache prasowy przy rosyjskiej ambasadzie w Izraelu. Dmitrij Aluszkin twierdzi, że doniesienia były jedynie wrogą propagandą.
Autoryzowane organy rządowe Federacji Rosyjskiej we współpracy z rządem Czeczenii sprawdziły doniesienia redaktorki Eleny Milasziny z jej artykułów w Nowaja Gazeta oraz innych rosyjskich serwisach, które były wymówką dla rozpoczętej propagandy przeciwko Rosji na całym świecie, w tym także w Izraelu - czytamy w oświadczeniu.
Według Aluszkina doniesienia o obozach były zemstą środowisk LGBT za to, że nie pozwolono im organizować marszów równości na terenie Północnego Kałkazu w Rosji. Odmowa wydana w marcu była motywowana protestami lokalnej społeczności, w większości muzułmańskiej, która "jest wierna tradycyjnym wartościom". Nie tłumaczy to jednak, dlaczego oskarżenia dotyczyły Czeczenii, a nie Rosji. Urzędnik stwierdził też, że w budynku omawianym w artykule znajduje się... skład. Pominął podejrzenie istnienia aż 6 gotowych obozów, o których wspominał sam Putin oraz ostrożnie nie zacytował słów "obóz" ani "koncentracyjny".
W budynku - który kiedyś należał do wojsk rządowych (adres: ulica Kadyrova 99B, w mieście Argun), nazywanym w artykułach "tajnym więzieniem" - znajduje się magazyn, zaś w pobliżu znajduje się parking.
Nie ma żadnych ofiar prześladowań, gróźb ani przemocy. Ani organy ścigania, ani Rada Praw Człowieka Prezydenta Czeczenii nie otrzymały skarg w tej sprawie. Rada Praw Człowieka prowadziła własne śledztwo i nie znalazła nawet pośrednich dowodów na takie oskarżenia.
Aluszkin twierdzi, że dla potwierdzenia odkrycia - czy też jego braku - do wspomnianej lokalizacji zabrano radę muzułmańską, która też nie znalazła tam żadnych więźniów. Rosyjski urzędnik powołał się też na słowa przywódcy rosyjskiego środowiska LGBT, Nikolaja Alexiejewa, który również zapewnił, że żaden uciekinier z Czeczenii nie zgłosił się do niego i że w tym kraju nie ma żadnego "polowania" na osoby LGBT.
Trudno powiedzieć, o czym świadczy brak więźniów obozu koncentracyjnego stwierdzony po miesiącu od ujawnienia sprawy.