Choć tegoroczny, 54. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu miał być wielkim świętem Maryli Rodowicz, która obchodzi 50-lecie kariery scenicznej, na razie jest wielkim skandalem. Piosenkarka zaprosiła do współpracy Kayah, ale okazało się, że cenzura wprowadzona w telewizji publicznej przez Kurskiego dosięgła wokalistkę zaangażowaną w obronę praw kobiet i popierającą KOD. Na "czarnej liście" prezesa TVP znalazł się także Artur Andrus.
Menedżer o zakazie występu Kayah na Opolu: "Kurski powiedział: "po moim trupie"! W TVP jest cenzura"
Sprawę Rodowicz i wycofania się z koncertu Kasi Nosowskiej na znak solidarności skomentował na Facebooku Jerzy Owsiak, który podkreślił, że nawet w czasach PRL nikt nie śmiał odmówić Rodowicz, gdy do występów zapraszała niewygodnych dla władzy muzyków. To, co się nie udało w poprzednim systemie przeszło jednak w ramach "reformy Kurskiego".
Opole to festiwal z którym ja osobiście jestem mocno duchowo - żeby nie powiedzieć nostalgicznie - związany. To tam zaśpiewali wszyscy ci, którzy tworzyli najwartościowszą polską muzykę. To tam były oczekiwane przez publiczność festiwalu i nas, telewidzów, pierwsze dźwięki big bitu - napisał Owsiak. I mimo, że za czasów PRL kazano artystom strzyc włosy, to nie pamiętam, żeby restrykcje wobec nich, oprócz tych głupich pomysłów z włosami, przekraczały jakąś kolejną linię idiotyzmu. Za to dzisiaj jest inaczej.
Pierwsze restrykcje spotkały Marylę Rodowicz, kiedy odmówiono udziału w jej koncercie Kayah. Chciałem wszystkim przypomnieć, że Maryla w czasie stanu wojennego zapraszała do swojego zespołu artystów, którzy nie mieli szansy gdziekolwiek indziej zagrać. Nie mogli oni więc utrzymywać się dzięki swojej pracy. Pamiętam chociażby koncerty Maryli Rodowicz z udziałem Jacka Kleyffa, który występował z nią w swoim stylu, na przebierańca, wyglądając - można powiedzieć - na kogoś z zupełnie innej bajki. Widownia myślała wręcz, że ma do czynienia z ulicznym menelem, który nagle z trybun wchodził na estradę i śpiewał bardzo mądrą pieśń o Dziadzie Kaczorowskim.
Owsiak nie rozumie jednak, dlaczego i Rodowicz, która twardo stawiała sprawę za czasów komunizmu, teraz odpuściła.
Trochę zdziwiłem się z tłumaczenia menadżera Maryli Rodowicz, że nie mają na to wpływu, bo festiwal organizuje Telewizja. NO WŁAŚNIE NIE! Przyjmijmy inny punkt widzenia. Nie organizuje go telewizja, tylko jej abonenci, do których zaliczam się ja i wszyscy podatnicy RP. Pan Kurski może co najwyżej, albo powinien co najwyżej pilnować tej instytucji od strony formalnej i finansowej. Sam pan Kurski wie tyle o telewizji, ile każdy przeciętny Polak wie o odbiorniku telewizyjnym. Wprowadzając najgorszą, jaka tylko może istnieć, osobistą cenzurę na artystów, pan Kurski tym samym daje przyzwolenie wszystkim pozostałym uczciwym i poważnym artystom, aby uczynili to samo, co Ty, Kasiu, uczyniłaś. Raz jeszcze dziękuję Ci za tę decyzję.
Dla formalności, po raz kolejny pytam pana Kurskiego: Płaci Pan abonament? Ja płacę.
Nie wiemy, czy Jacek płaci abonament, ale podobno dobro Telewizji Polskiej leży mu na sercu tak bardzo, że zarządza nią nawet, za darmo, jego narzeczona: "Newsweek": Telewizją Polską rządzi… narzeczona Kurskiego? "Dzwoni do dyrektorów, zgłasza uwagi, domaga się konsultacji"