Mało kto ma taką zdolność zniechęcania do siebie ludzi jak Jacek Kurski. W ciągu ostatnich tygodni prezes Telewizji Polskiej zdążył podpaść całemu środowisku artystycznemu, od muzycznego po filmowe (zobacz: Polski Instytut Sztuki Filmowej wytyka TVP manipulację w materiałach o Cannes!) oraz wejść w konflikt z prezydentem Opola, Arkadiuszem Wiśniewskim.
Po żenującej batalii o to, kto ma zorganizować 54. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu i rezygnacji niemal wszystkich artystów z udziału w wydarzeniu zapadła wreszcie decyzja, że impreza będzie się odbywać w Kielcach. Przed kilkudziesięcioma minutami ogłoszono to oficjalnie.
Doszliśmy z prezydentem Kielc Wojciechem Lubawskim do porozumienia co do ramowej, regularnej współpracy w organizacji ważnego, muzycznego corocznego wydarzenia - powiedział prezes TVP podczas konferencji prasowej w amfiteatrze Kadzielnia.
Kurski ma chyba nadzieję, że na stałe odbierze Opolanom ich ponad 50-letni dorobek i zapowiada dłuższą współpracę z Kielcami, w których chce organizować co roku "serię koncertów".
Seria koncertów, które jeśli się powiodą, jeśli uzyskają pewną rutynę i powtarzalność, z czasem powinny stać się festiwalem polskiej piosenki - dodał prezes.
Jednocześnie Jacek zapewnił, że nie zamierza być "konkurencją" dla Opola, ale zaraz potem ujawnił, że jego "tajną bronią" mają być muzycy, którzy do tej pory byli popularni jedynie w Internecie.
Chcemy pokazać artystów, którzy mają nawet miliony odsłon na Youtubie, Spotify czy Vevo, a którzy nie mieli okazji pokazać się szerszej publiczności - wyjaśnił. Oczywiście będą też znane nazwiska.
Zadowolenia takim obrotem sprawy nie kryje prezydent Kielc, który na konferencji starał się przypodobać Kurskiemu.
Dziękuję panu prezesowi. Liczę, że ten piękny amfiteatr będzie się wypełniał do ostatniego miejsca - powiedział Wojciech Lubawski.
Niestety, Kurski nie potrafił określić, kiedy planowana przez niego impreza dojdzie do skutku. Jego zdaniem czerwcowy termin jest nierealny.
Jesteśmy w sytuacji specyficznej. Chcielibyśmy, żeby odbył się jeszcze w tym roku. Zaczynamy nad tym prace. Prawdziwe efekty przyjdą w przyszłym roku, ale może w tym jeszcze uda się coś zorganizować - powiedział wymijająco szef TVP.
Wygląda więc na to, że w tym roku ani w Kielcach, ani w Opolu publiczność nie będzie miała szansy prezesa wygwizdać.
