Festiwal w Opolu w tym roku po raz pierwszy w swojej historii przeszedł tak poważny kryzys. Po tym, jak menedżer Kayah ujawnił, że ze względu na poparcie dla KOD-u wokalistka znalazła się na "czarnej liście" Jacka Kurskiego, gwiazda odwołała swój występ u boku Maryli Rodowicz. Po Kayah z występu w Opolu rezygnowali kolejni artyści, aż w końcu sama Maryla odmówiła prezesowi.
Ostatecznie opolski festiwal został przełożony i przeniesiony - z najnowszych doniesień wynika, że do Kielc. Możliwe jednak, że odbędzie się dopiero za rok.
Mogłoby się wydawać, że zamieszanie związane z festiwalem nie powinno działać na korzyść prezesa Telewizji Publicznej, który skłócił siebie i instytucję, którą zarządza z połową polskich artystów. Według najnowszych doniesień Gazety Wyborczej - nic bardziej mylnego. Okazuje się, że tak postawa imponuje prezesowi Kaczyńskiemu i - jak twierdzi źródło Gazety - "uratowała fotel szefa TVP":
Gdyby nie oni, to naprawdę mogłoby być różnie. Kayah i KOD-ziarstwo własnymi rękami uratowali "Kurze" fotel prezesa. Teraz to przez kilka miesięcy nikt Jacka Kurskiego nie ruszy. Za rok "Kury" już w TVP nie będzie. Na bieżąco informuje Jarosława Kaczyńskiego o rozmiarach spisku postkomuny przeciwko TVP i PiS" - mówi informator. Prezes PiS kalkuluje: teraz odwołać "Kury" nie można, bo byłoby to przyznanie się do błędu. A TVP przecież twardo realizuje kurs partii, co spotyka się z poklaskiem w szeregach PiS.
Przypomnijmy, że rząd przyjął właśnie nowelizację ustawy abonamentowej, co oznacza, że do kieszeni TVP zaczną wpływać regularne opłaty od posiadaczy telewizji kablowej. Telewizja Publiczna może wzbogacić się nawet o kilkaset milionów złotych.
dJak sądzicie, na co Jacek je wyda?