Od momentu, gdy Magda Ogórek pojawiła się na scenie politycznej naprawdę trudno znaleźć sytuację z jej udziałem, która nie wzbudzałaby zażenowania. Zaczęło się już od czasów kampanii prezydenckiej w 2015 roku, kiedy Ogórek, jeszcze jako kandydatka lewicy, składała kwiaty na grobach ofiar katastrofy smoleńskiej, nieomal pokazując przy okazji majtki.
Potem było już tylko gorzej, gdy okazało się, że spotyka się z Bartkiem Węglarczykiem, a jej mąż, jako kanclerz szkoły wyższej Viamoda Industrial, przywłaszczył sobie sztućce za pół miliona złotych:
Magda do tej pory nie rozwiodła się z mężem, chociaż zdążyła już porzucić Węglarczyka dla Łukasza Warzechy, chłopaka o znacznie bliższych dla niej poglądach politycznych. Magda mniej więcej od dwóch lat jest bowiem zagorzałą zwolenniczką prawicy.
Wygląda na to, że najnowsze "dokonanie" Magdy ma szansę na przebicie wszystkich jej dotychczasowych pod względem poziomu żenady. Ogórek została wolontariuszem Instytutu Pamięci Narodowej, któremu pomogła w pracach ekshumacyjnych na tzw. Łączce na warszawskich Powązkach, gdzie spoczywają szczątki ofiar komunistycznego terroru.
Nowe osiągnięcie Magdy trafiło na Twittera, bo zdjęciem Ogórek pochwalił się IPN. Na fotografii widać jak Magda pozuje... z wydobytymi z ziemi szczątkami. Zdjęcie wywołało słuszne oburzenie internautów, którzy zauważyli, że jest niestosowne i przypomina lans na grobach, a nie "czyn społeczny".
Tańcz głupia tańcz... na grobach. To najlepszy lans. Parcie na szkło od lat, od czasu grania w serialach. Wczoraj kandydatka SLD na Prezydenta dziś bezczelna propagandystka obecnego reżimu - komentują internauci.
Ogórek oczywiście wdała się z nimi w dyskusję, broniąc się, że to nie ona zrobiła sobie zdjęcie, tylko wykonali je pracownicy IPN. W pozowaniu ze szczątkami już nie zauważyła żadnej niestosowności, zapraszając innych do prac na Łączce.
Magdalenę upomniała na Twitterze także Dominika Wielowieyska, która poprosiła ją o to, by więcej tego nie robiła. Ogórek, jeszcze do niedawna kandydatka lewicy na prezydenta, odgryzła się dziennikarce Wyborczej, atakując... Adama Michnika i Czesława Kiszczaka:
Prawo do pouczania przez salonik "GW" skończyło się z pierwszym toastem, wzniesionym przez Kiszczaka i Michnika w Magdalence - napisała.
Hani Lis już nie odpowiedziała.