Choć Jan Szyszko piastuje urząd Ministra Ochrony Środowiska, nie jest do końca jasne, jak rozumie słowo "ochrona". Zapalony myśliwy, który ostatnio ozdobił swoją słynną stodołę martwym rysiem, według zeznania podatkowego posiadacz ziemi wielkości Małopolski (!) oraz pomysłodawca ogólnopolskiego ruchu wycinek drzew, zarządza jednym z najbogatszych ministerstw. Obsadza tysiące etatów, ma doskonałego nosa do pracowników i wprowadza sprawnie działającą spiralę wdzięczności, o czym dobrze wiedzą jego córka i ojciec Tadeusz Rydzyk. Sam też nie może narzekać na ubóstwo, gdyż samej emerytury ma prawie 84,5 tysięcy złotych, nie wspominając już o sejmowej diecie (28,8 tysięcy) czy pensji ministerialnej w wysokości... prawie 196 tysięcy złotych. Miesięcznie.
Zobacz: Córka Szyszki dostała "fuchę" w podległym mu Instytucie! "Jako jedyna spełniła warunki formalne"
Ostatnio największą kontrowersję spośród różnych nie mniej dziwnych decyzji ministra jest zwiększenie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, co wywołało wręcz panikę wśród polskich ekologów. Według samego Szyszki całą winę za tę sytuacją ponoszą... oni sami. Odpowiadając na uwagi niemieckich naukowców na konferencji w Bawarii minister powiedział, że to działania ekologów zastopowały wycinki w puszczy i doprowadziły do namnożenia się kornika drukarza. Jak podaje Wirtualna Polska, żeby utrzeć nosa Niemcom i uciąć temat dodał, że... Puszcza nie była chroniona prawem za czasów niemieckiej okupacji.
Rząd jest zachwycony postawą oraz skutecznością Szyszki i postanowił mu się odwdzięczyć za nieugiętość. Jak podało ostatnio Radio Zet, przeznaczono prawie 120 tysięcy złotych na nagrody dla 30 pracowników ministra. W dobie cięć we wszystkich resortach znalazły się także pieniądze na samego Szyszkę, choć stacja nie otrzymała szczegółów nagrody ani oficjalnego uzasadnienia jej. Czyli chodziło o ogólne zasługi.
Z zasług Szyszki dla Puszczy Białowieskiej nie są jednak zadowoleni członkowie Komisji Europejskiej, którzy już w zeszłym miesiącu zażądali wstrzymania wycinki drzew oraz wyjaśnień - inaczej sprawa zostanie skierowana do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej! Według ekspertów nie było żadnego formalnego ani merytorycznego uzasadnienia dla trzykrotnego podwyższenia limitów wycinki.
Ministerstwo przygotowało aż 40-stronicową odpowiedź dla Komisji Europejskiej. Resort postanowił się jednak nie chwalić dokumentem, gdyż nie zamieścił go ani na swojej stronie internetowej, ani na stronie KE. Dotarła do niego jednak stacja TVN24, która ujawniła, że minister nadal całą winę zrzuca na... ekologów. Zapewnia, że produkcja drewna ogranicza populację kornika.
Niestety, problemem Puszczy Białowieskiej stała się nieustająca do dzisiaj presja ze strony naturalistów - radykalnych ekologów, którzy prezentują błędne założenie, że człowiek jest wrogiem i niszczycielem przyrody, przez co dla jej ochrony należy systematycznie ograniczać, a nawet całkowicie wstrzymać gospodarczą działalność - TVN24 przytacza fragment dokumentu, który jest cytatem z odpowiedzi dla bawarskich naukowców.
Co więcej, ministerstwo pochwaliło się, że sprowadziło do Białowieży zwierzęta o ciekawych imionach: żubra-byka Borusse, żubrobizona Kobalta, żubrzycę Biserta i żubrobizonicę Faworytę.